The frost was awful, we had nothing to take with us, we just made for Warsaw. We left quite late and reached, we only reached Piaseczno or maybe Ursynowo, I can't remember. We spent the night there at Kirszenbaum's wife's house. He'd died in the Warsaw Uprising and his wife died when his body was being exhumed. She was a very elegant, grey-haired lady, handsome and distinguished and we spent that night in her home and set off for Warsaw the following morning. Of course, there was nothing to eat but we set off walking to Warsaw. There was an awful frost. Warsaw was like Warsaw, ruined, full of trenches, passages but somehow we got there by evening, I don't know why we came to Nowogrodzka. You know where that is? Before the war, I mean, during the war Samsonowicz had lived on Nowogrodzka with that lady, I don't remember her name, but it was a meeting place for Bund.
[Q] On Żurawia Street.
It was a connecting house, on one side, Żurawia Street, possibly. But we were on Nowogrodzka, and a truck pulled up and soldiers began to pile out of it and among them all was our friend, the father of Julek Figla... We said this that and the other, what are you doing here, and what are YOU doing here? They'd come from Lublin to Warsaw, I don't know why but they'd come, all kinds of soldiers and said to us, do you want to go to Lublin, because everything's there, it's alive, we'll spend the night in Praga and in the morning, we'll leave for Lublin. And that's what happened, we went to Praga, the truck didn't leave but stayed there and the soldiers, they were Polish not Russian, the Polish army took us with them. We travelled to Lublin, in that frost, the truck was uncovered without a tarpaulin, the frost was unbearable. We reached Otwock and they say, let's stop and have a drink, so we stopped and went inside and everyone was singing: 'Let's drink to Stalin, let's drink to Lenin', as if their lives depended on it, eating huge sausages while the vodka was being poured out into glasses. When we heard them singing "Let's drink to Stalin", we didn't know where to run or what to do. Who were these people, soldiers, civilians both these and those, it was all the Polish army and some civilians. My God, it was terrible. We had a drink, too, because they gave us one, brotherhood, friendship, Warsaw was free, let's all love one another, Jews or not, it didn't matter just as long as we were free, and we got a 'stakan' of vodka because then the whole of Poland was speaking Russian, no one said a glass but a 'stakan' of vodka, it was all very national, with a great love for the Polish language. Today, Giertych would probably have an apoplectic fit, he wouldn't believe me that a Pole spoke Russian and on such an occasion, too. Never mind. So we got into that vehicle in that dreadful frost; riding in an open truck is terrible. On top of that, we didn't have proper coats, just something that let the wind in.
I był mróz straszny i dawaj, wzięliśmy... nie mieliśmy co wziąć, tylko poszliśmy do Warszawy. Wyszliśmy dosyć późno, bo doszliśmy, myśmy doszli tylko do Piaseczna, a może do Ursynowa, już nie pamiętam, i tam przenocowaliśmy u żony Kirszenbauma. Ten, co zginął w Powstaniu Warszawskim i co ta żona umarła przy pogrzebie... przy ekshumacji jego. Ona była taka elegancka, siwa pani, wysoka, przystojna, dystyngowana. I myśmy u niej przenocowali i rano poszliśmy do Warszawy. Jeść nie było oczywiście co, ale poszliśmy do Warszawy. Mróz, straszny mróz. No Warszawa to jak Warszawa, te gruzy, te okopy, te przejścia tego i jakoś pod wieczór trafiliśmy, nie wiadomo dlaczego na Nowogrodzką. Ulica Nowogrodzka. Wiecie, gdzie to jest? A tam na Nowogrodzkiej mieszkał przed wojną, znaczy w czasie wojny, mieszkał Samsonowicz z tą panią, nie pamiętam jak się nazywa i tam był taki lokal Bundu taki.
[Q] Na Żurawiej to było...
No tak, bo to jest taki dom przejściowy, z jednej strony jest Żurawia... Żurawiej... możliwe, bo to jest taki dom przejściowy. Ale myśmy byli na Nowogrodzkiej i zajechała jakaś ciężarówka i z tej ciężarówki wyładowują się wojskowi i między innymi wyładowuje się nasz znajomy, ojciec Julka Figla... A to, tamto, dziesiąte, no to: 'Co wy tu robicie? Co wy robicie?' Oni przyjechali z Lublina do Warszawy, nie wiem po co, ale przyjechali, tacy różni wojskowi, nie wiem po co. I mówią: 'Chcecie jechać do Lublina, tam jest wszystko, życie, więc prześpimy się na Pradze i rano wyjeżdżamy do Lublina'. I tak się stało, pojechaliśmy na Pragę, ta ciężarówka nie odejchała, tylko została i ci wojskowi, to było polskie wojsko, nie ruskie, polskie wojsko. Nas zabrali, jedziemy do Lublina, mróz, wiesz..., ciężarówka otwarta bez plandeki, a tu mróz jak cholera. Dojechaliśmy do Otwocka, to oni mówią: 'Staniemy gdzieś, coś się napijemy'. I stanęliśmy gdzieś. I wchodzimy, a tam śpiewają: 'Wypijom za Stalina, wypijom za Lenina' i wiesz, i piją jak na umór, i kiełbasy takie wielkie, i wóda się leje w szklankach, i to... Jak myśmy to usłyszeli: 'Wypijom za Stalina, wypijom za...', to gdzie tu dać nogę, nie wiadomo co tu zrobić, kto są, co to są za ludzie, żołnierze, cywile, i tacy, i tacy, to wszystko polskie wojsko i jacyś cywile tam... Boże, to było straszne. No i wypiliśmy też, bo nam dali, bo wiesz – braterstwo, przyjaźń, Warszawa wolna, kochajmy się wszyscy, Żydzi nie Żydzi, nie szkodzi, byle wolni. I też dostaliśmy stakan wódki – bo to Polska wtedy mówiła cała po rosyjsku, nie mówiło się szklanka – stakan wódki, taki bardzo narodowy, taki i miłość do języka polskiego. Dzisiaj by Giertych dostał apopleksji prawdopodobnie, on by mi nie uwierzył, że Polak mówi po rosyjsku i przy takiej okazji, nie szkodzi. No i... no i wsiedliśmy na ten samochód w ten trzaskający mróz. Na otwartej ciężarówce jechać – to jest coś okropnego. Do tego nie mieliśmy dobrych palt, ani nic takiego, wiatrem podszyte.