a story lives forever
Register
Sign in
Form submission failed!

Stay signed in

Recover your password?
Register
Form submission failed!

Web of Stories Ltd would like to keep you informed about our products and services.

Please tick here if you would like us to keep you informed about our products and services.

I have read and accepted the Terms & Conditions.

Please note: Your email and any private information provided at registration will not be passed on to other individuals or organisations without your specific approval.

Video URL

You must be registered to use this feature. Sign in or register.

NEXT STORY

The Black Book of Censorship in the Polish People’s Republic

RELATED STORIES

Sparse help unwillingly given
Aleksander Smolar Political scientist
Comments (0) Please sign in or register to add comments

Pamiętam takie spotkanie z ministrem spraw zagranicznych – Cheysson – który powiedział fatalną rzecz po wprowadzeniu stanu wojennego. Wyszedł po jakimś spotkaniu z Prezydentem Mitterrandem i zadano mu pytanie, co Francja zamierza robić w sprawie Polski. To było po wprowadzeniu stanu wyjątkowego. On się roześmiał i powiedział: „Oczywiście, że nic”. Można powiedzieć, że konkluzja taka była nieuchronna – co mogły zrobić kraje zachodnie, które bały się wtedy Polski. W Niemczech była panika wtedy. Helmut Schmidt był w NRD z wizytą, jak wprowadzono stan wojenny, i nie wyjechał, dlatego że on się potwornie bał, że to może się skończyć z NRD; że, innymi słowy, skutki tego stanu wojennego mogą być ogólnoeuropejskie. Innymi słowy, to był prawdziwy problem i Helmutowi Schmidtowi, który był wybitnym politykiem, nigdy tego nie zapomniano, że on wysłuchiwał tych rzeczy, które wówczas Honecker – dyktator wschodnich Niemiec – przy nim wygadywał na temat Polski, i tego, co się stało. W każdym razie to, co Cheysson powiedział w jakimś sensie co do formy było obrzydliwe, co do meritum... to, mówiąc prawdę, nie można było oczekiwać jakichś działań. No w każdym razie on przyjął wtedy przedstawicieli... to było chyba Komitetu Solidarności. Ja też byłem wtedy doradcą tego Komitetu Solidarności, który został powołany. No i co Francja może zrobić? Wymieniliśmy wiele rzeczy, takich podstawowych – żartem oczywiście mówię – wypowiedzieć wojnę Związkowi Radzieckiemu i bardzo ambitne cele aż po bardzo skromne. Jako ostatni cel sformułowałem, że jest taka bardzo ważna polska instytucja w Paryżu, biblioteka. Instytut Historyczny na Wyspie Świętego Ludwika. I że on po prostu znajduje się w ciężkiej sytuacji – żeby przynajmniej remont sfinansować. To on na to powiedział natychmiast „tak”, wezwał współpracownika. To jest jedyna rzecz, którą oni zrobili. Paradoksalnie to miało negatywe dla mnie konsekwencje. Dlatego, że to była stara emigracja w tym Instytucie i oni byli bardzo nieufni i przekonani, że ja chcę przejąć kontrolę nad tą instytucją. A ja tam w ogóle nawet nie przychodziłem. Rzadko przychodziłem, bardzo rzadko. Chodziłem do pallotynów, to była moja polska instytucja. I w każdym razie oni odmówili tej pomocy. To była taka głupota, niestety, z którą spotykamy się nie raz. Tutaj oni chcieli – rząd francuski – przynajmniej tę jedną, skromną rzecz zrobić, jak na rząd francuski bardzo skromną rzecz. I jak dla tego Instytutu to było bardzo... bardzo ważne. To były takie moje przygody. To znaczy, ja ze starą emigracją unikałem kontaktów, podobnie jak z londyńską miałem bardzo niewiele kontaktu. Był oczywiście mój brat, który z żoną mieszkali w Londynie, to oni oczywiście mieli znacznie więcej kontaktów. W Paryżu nie było takiej instytucji, odpowiednika politycznej instytucji polskiej. Mieliśmy kontakty, to były przyjacielskie właśnie poprzez pallotynów. W każdym razie to było bardzo miłe środowisko. Intelektualnie tam było wiele osób na wysokim poziomie. O, tak że to było nasze życie.

I recall one meeting with a minister… the Foreign Minister – Cheysson was his name – who said a dreadful thing after martial law was imposed. He'd come out of a meeting with President Mitterand and was asked what does France intend to do concerning Poland? This was after a state of emergency had been declared. He burst out laughing and said, 'Nothing, of course.' You could say that this was inevitable – what could Western countries, which at that point were afraid of Poland, do? There was panic in Germany – Helmut Schmidt was visiting the GDR just as martial law was declared and he didn't leave because he was terrified this could end up in the GDR, in other words that the effects of martial law in Poland could spread across the whole of Europe. In other words, this was a genuine problem for Helmut Schmidt who was an exceptional politician, but he was never allowed to forget that he listened to the things that Honecker, the dictator of East Germany, was telling him about Poland and what had happened there.

In any case, what [Cheysson] said was vile in the form he used, but as for its merits, to be honest, we couldn't really expect any action to be taken. In any case, he met with representatives of, I think it was the Solidarność committee. I, too, was an advisor to this Solidarność committee which had been set up. So what could France do? We listed many things, a lot of them were very basic – said as a joke of course – like declaring war on the Soviet Union – but they ranged from very ambitious to very modest goals. The last one I put forward saying there's a very important Polish institution in Paris, a library. It's the Historical Institute on the Île St Louis, and it's in a very difficult situation and could he at least pay for its renovation. He said 'yes' immediately. He called a colleague – this was the one thing he did. Paradoxically, this backfired on me badly because the people there were the old emigration. They were very suspicious and were certain that I wanted to take over the institute. But I didn't even go there, or only rarely, very rarely. I went to the Pallotinnes – that was my Polish institution. And anyway, they refused that help. It was the sort of stupidity that we unfortunately often come across. Here was the French government wanting to do this one, modest thing which for the French government was very modest indeed. And it was a very important thing for this institute.

So these were my adventures meaning, I avoided contact with the old emigration, and this was the case in London, too, where I had minimal contact with them. There was my brother, of course, and his wife who lived in London and they had considerably more contact with them. In Paris, there was no such institution, no equivalent political Polish institution. We had contacts, but they were friendly and were made via the Pallotinnes. In any case, it was a very nice environment, a very pleasant Polish group. There were many people there who were on a high intellectual level and so that was how we lived.

Aleksander Smolar (b. 1940) is a Polish writer, political activist and adviser, vice-president of the Institute for Human Sciences and president of the Stefan Batory Foundation.

Listeners: Vitek Tracz

Vitek Tracz is a London-based entrepreneur who has been involved in science publishing, pharmaceutical information and mobile phone-based navigation.

Tags: Claude Chaysson, Helmut Schmidt

Duration: 3 minutes, 49 seconds

Date story recorded: September 2017

Date story went live: 20 December 2018