It was a grant for one year. I stayed in Berlin for two years, in fact I was there for a little more than two years. I can recall those first weeks in Berlin perfectly and how I suffered hugely because I missed that environment of the opposition with which I identified through friendships and a sense of belonging. This may seem funny, but I've mentioned this before that I heard voices that were specific to my friends. I missed those voices. Suddenly, everyone was talking German in Berlin. For instance, Jacek Woźniakowski, who was a very eminent Catholic intellectual associated with Tygodnik Powszechny and who was unique in his opinions. Suddenly, I found myself in Berlin where I missed voices like his. Jan Błoński, who was an eminent literary critic and who had very distinct views; I missed his voice, too. Suddenly, all of 'my' voices were back in Poland, in Kraków. I miss Adam Michnik, of course, with his stammer... I miss his stammer in Berlin. But this didn't last long and after a while, I came to terms with my situation and I think my time in Berlin did me good because I learned what it was to live isolated from that main Polish trend which I'd needed for my writing. It wasn't for my own sense of well-being, but I needed to ground my writing not in the proximity of others but in this type of seclusion. I think that in general, writing comes not necessarily from isolation but from a certain kind of seclusion.
To było roczne stypendium. W sumie zostałem w Berlinie dwa lata, potem nawet trochę więcej niż dwa lata. I doskonale pamiętam pierwsze tygodnie w Berlinie, kiedy właściwie cierpiałem bardzo, bo strasznie mi brakowało tego otoczenia opozycyjnego, z którym się utożsamiłem w sensie właśnie przyjaźni, w sensie przynależności i nawet to może śmieszne – już kiedyś to mówiłem, że słyszałem takie charakterystyczne głosy moich znajomych. Brakowało mi tych głosów. Nagle wszyscy mówili po niemiecku w Berlinie. Na przykład... no nawet niekoniecznie... Jacek Woźniakowski, który miał bardzo... który był wybitnym intelektualistą katolickim, związanym z Tygodnikiem Powszechnym, a mówił tak jak nikt inny. I nagle jestem w Berlinie, brakuje mi tego głosu. Jan Błoński, który był bardzo wybitnym krytykiem literackim – ten już zupełnie miał głos bardzo indywidualny, bardzo charakterystyczny. Brakuje mi tego głosu. Nagle te moje głosy zostały w Polsce, w Krakowie. Brakuje mi Adama Michnika, oczywiście, który z jego jąkaniem się... Brakuje mi jąkania się Adama w Berlinie. No ale jakoś to nie trwało bardzo długo, po jakimś czasie się... pogodziłem się z tym i w sumie wydaje mi się, że ten pobyt berliński był dla mnie dobry, bo nauczyłem się żyć w izolacji od... od tego głównego nurtu polskiego, co... czego potrzebowałem dla mojego pisania. Nie dla mojego samopoczucia, tylko dla... dla... musiałem jakby ugruntować to, co piszę. Nie w takiej bliskości z innymi, tylko w takim odosobnieniu. Myślę, że pisanie w ogóle jest... bierze się z pewnej może niekoniecznie samotności, ale z pewnego odosobnienia.