a story lives forever
Register
Sign in
Form submission failed!

Stay signed in

Recover your password?
Register
Form submission failed!

Web of Stories Ltd would like to keep you informed about our products and services.

Please tick here if you would like us to keep you informed about our products and services.

I have read and accepted the Terms & Conditions.

Please note: Your email and any private information provided at registration will not be passed on to other individuals or organisations without your specific approval.

Video URL

You must be registered to use this feature. Sign in or register.

NEXT STORY

Premiere of Ashes and Diamonds

RELATED STORIES

The way of the film director in Poland
Andrzej Wajda Film-maker
Comments (0) Please sign in or register to add comments

So what does the torment, the Way of the Cross of a film director in Poland look like? First, the idea is put forward. Several pages are presented explaining that we'll be making this film, or that it'll be an adaptation of such and such a story. Then the political authorities would decide whether they wanted this or not. This was the first decision. Then the screenplay was written which was either accepted or rejected. Sometimes, they demanded a breakdown of the screenplay which meant an even more technical version, and then that would have to be approved, too. Sometimes, the less confident authorities would give themselves one more opportunity to reject it: let them write a breakdown of the screenplay and then we'll see if we'll make this film. This came first. Then came the making of the film - freedom, do what you like. This was the best, and it's thanks to this that Polish cinema had its great victory. But this is where the fun came to an end because now the man in charge took the film away and watched it with several comrades. Who, what, how, whom he asked for advice were things we could never find out. It was only after he had conferred that he called the director, in this case, me, and said, 'Well, Mr Andrzej, we've been thinking and this, this and this needs to be cut. That, that and that can't be in this film.' That's when the negotiating starts about whether it's really necessary to cut the scenes or not. Sometimes, the director would try to obtain a softer sentence from a higher authority so then, provided he was allowed to, he'd go to the Department of Culture in the Central Committee, which was the body that directed our minister of cinematography, and tried to bargain there, so to speak. Once the director had made all of the negotiated changes, the film was given a collective viewing meaning that those members of the film world who were authorised, plus artisitc directors of the film studios, their literary directors, the political directors of cinematography, yet none of the censors was ever present. I never in my life saw a censor present, or perhaps once. The censor was in the background, maybe he was more visible in literature because they had to talk there but he was still encoded, so to speak. In short, once the director of cinematography had got everything he wanted from the film director, he permitted the collective viewing which meant he'd decided to back this film's general release. At this moment, a decision was made, we accepted the collective viewing. The lads would still add a few more ideas about what should be cut, what changed, but a blind eye could be turned to all of that. Then it would be decided that the film could go on general release. However, two issues remained undecided: could the film be released abroad, and could the film be shown at festivals. These were quite separate decisions. What happened here was that the film was released.

Bo jak się układała gehenna – jeżeli tak powiem, droga krzyżowa – reżysera filmowego w Polsce? Najpierw składało się pomysł. Na kilku stronach napisane było, że będziemy robić taki film, albo że będzie to adaptacja takiej i takiej powieści. Zapadała decyzja, czy władze polityczne chcą czy nie chcą. To była pierwsza decyzja. Potem powstawał scenariusz. No i ten scenariusz albo zyskiwał akceptację, albo nie zyskiwał akceptacji. Czasem jeszcze domagano się, żeby zrobić scenopis, czyli jakby wersję bardziej techniczną i jeszcze zatwierdzano scenopis. Czasem władze takie niepewne mówią: 'A jeszcze dajmy sobie jedną okazję, żeby to utrącić, niech oni napiszą scenopis, to my zobaczymy, czy my będziemy robić ten film'. To były pierwsze. Potem zaczynała się realizacja – wolność, rób co chcesz. To było najwspanialsze i temu zawdzięcza polskie kino swoje wielkie zwycięstwo. No ale na tym się kończyła zabawa. Bo teraz szef zabierał film i oglądał gdzieś z jakimiś towarzyszami. Kto, co, jak, kogo się radził, tego się nie można było dowiedzieć. I dopiero jak on się z nimi naradził, wzywał reżysera, mnie w tym wypadku. No i mówił: 'No, Panie Andrzeju, my się tu zastanowiliśmy i to, to i to trzeba wyciąć. Tego i tego i tego nie może być w filmie'. No i zaczynały się negocjacje, czy rzeczywiście trzeba czy nie. Czasem jeszcze reżyser próbował zyskać w wyższej instancji jakieś złagodzenie i wtedy szedł do – jeżeli go dopuszczali, oczywiście – szedł do Wydziału Kultury Komitetu Centralnego, który kierował naszym ministrem od kinematografii, i tam próbował coś wyhandlować, że tak powiem. Jak już reżyser zrobił te wszystkie zmiany wynegocjowane, w tym momencie film już mógł odbyć tak zwaną kolaudację, czyli schodziło się środowisko filmowe upoważnione do tego, kierownicy artystyczni zespołów, kierownicy literaccy zespołów, kierownictwo kinematografii polityczne, żadnej cenzury nigdy nie było. Ja nie widziałem w życiu cenzora w ogóle, raz chyba był. Cenzor stał za plecami, cenzor był w ogóle... no, może w literaturze bardziej był obecny, no bo oni tam rozmawiali, ale też był zaszyfrowany, w jaki sposób to powiem. Krótko mówiąc, w tym momencie kiedy w zasadzie już szef kinematografii uzyskał to wszystko, co chciał od reżysera, dopuszczał do kolaudacji, czyli był zdecydowany, żeby ten film poprzeć, żeby on wchodził na ekrany. No i w tym momencie zapadała decyzja, przyjmujemy kolaudację. Jeszcze tam jakieś koledzy dorzucali pomysły co wyciąć, co zmienić, no ale to już można było traktować z przymrużeniem oka bardziej. No i zapadała decyzja, że film wchodzi na ekrany. Ale jeszcze nie zapadała decyzja w dwóch sprawach: czy film może pójść za granicę i czy film może pójść na festiwal. To była zupełnie osobna decyzja. I tu się tak stało. Film wszedł na ekrany.

Polish film director Andrzej Wajda (1926-2016) was a towering presence in Polish cinema for six decades. His films, showing the horror of the German occupation of Poland, won awards at Cannes and established his reputation as both story-teller and commentator on Poland's turbulent history. As well as his impressive career in TV and film, he also served on the national Senate from 1989-91.

Listeners: Jacek Petrycki

Cinematographer Jacek Petrycki was born in Poznań, Poland in 1948. He has worked extensively in Poland and throughout the world. His credits include, for Agniezka Holland, Provincial Actors (1979), Europe, Europe (1990), Shot in the Heart (2001) and Julie Walking Home (2002), for Krysztof Kieslowski numerous short films including Camera Buff (1980) and No End (1985). Other credits include Journey to the Sun (1998), directed by Jesim Ustaoglu, which won the Golden Camera 300 award at the International Film Camera Festival, Shooters (2000) and The Valley (1999), both directed by Dan Reed, Unforgiving (1993) and Betrayed (1995) by Clive Gordon both of which won the BAFTA for best factual photography. Jacek Petrycki is also a teacher and a filmmaker.

Tags: Way of the Cross

Duration: 3 minutes, 51 seconds

Date story recorded: August 2003

Date story went live: 24 January 2008