W '42 roku złożyłem przysięgę i zostałem żołnierzem, tak można powiedzieć, Armii Krajowej (AK). To było zupełnie oczywiste, przecież młodsi koledzy mojego ojca, którzy nie dostali się do niewoli – czy sowieckiej, czy niemieckiej – którym udało się tego uniknąć, stworzyli od razu konspirację, konspirację AK-owską. Więc było zupełnie oczywiste, że jeden z nich, widząc mnie, kazał mi przyjść do swojego przełożonego i tam złożyłem przysięgę i potem byłem takim łącznikiem, przenosiłem różne dokumenty. Nie było to nic wielkiego, ale w każdym bądź razie, gdybym został przyłapany na tej... niewinnej... niewinnej niby zabawie w konspirację, pewnie by się to skończyło dla mnie tragicznie. Jak to się stało, że się uratowałem? Jak to się stało, że nic mi się nie stało w czasie okupacji? A przecież na chłopca, który już miał wtedy 16, a potem już 17 lat, prawie 18, to wszystko czyhało, każdy patrol niemiecki na ulicy był, że tak powiem, powodem, żebym mógł być aresztowany, a przynajmniej wysłany do Niemiec na roboty. Ale przez moment mi nie przychodziło do głowy, to jest może interesujące, że cokolwiek może mi się wydarzyć, a to dlatego że byłem przekonany, że przecież jak się wojna skończy... a co do tego, że się wojna skończy tylko krótki moment był taki w '43 roku, kiedy sukcesy Niemców były takie widoczne, był taki moment, że wydawało się, że wojna już się nigdy nie skończy, że nie przeżyjemy nie tylko ja, ale my wszyscy, że się nie da, że to się nigdy nie skończy, no ale potem jak się karta odwróciła, jak już zobaczyliśmy, że ruszył i front zachodni, a też Niemcy zaczęli cofać się spod Moskwy, już wiedziałem, że będę studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, ponieważ to był jedyny mój cel. I w związku z tym, że nic mi sie nie może stać, nic mi się nie może wydarzyć dlatego, że muszę jechać do Krakowa, żeby studiować w Akademii Sztuk Pięknych. To było zupełnie oczywiste i rzeczywiście z najrozmaitszych takich sytuacji, które były prawdziwie groźne, dlatego że dowódca – nie tylko dowódca, ale cała grupa, która kierowała AK, tą grupą, która była w Radomiu nagle została aresztowana i bezpośredni mój przełożony również. Na szczęście zostałem zawiadomiony i zdołałem wyjechać do Krakowa – właśnie do moich stryjów i tam zacząłem pracować w warsztacie ślusarskim, co, że tak powiem, mnie przeniosło w zupełnie inny świat. Tam się ukryłem, stryjowie rozumieli, co się wydarzyło i, że tak powiem, nie pytali mnie wiele, tylko wiedzieli, że tak musi być. No a tu w Radomiu zatarłem za sobą ślady, szczęśliwie, i tak zakończył się mój udział w tej konspiracji, która tak w '42 roku zaczęła się krótką najpierw przysięgą, a potem moją taką niedługą działalnością. W każdym bądź razie i w Krakowie też mi sie udało szczęśliwie ominąć różnych wydarzeń, które miały miejsce. Mianowicie kilka masowych aresztowań w tym czasie się odbyło, no ale ponieważ ja nie opuszczałem mieszkania i warsztatu na ulicy Emaus, w związku z tym nie wychodziłem na ulicę.
In '42, I made my pledge and so you could say I became a soldier in the Home Army (AK). It was the obvious thing to do. After all, my father's younger friends who had evaded imprisonment by either Soviet or German forces, had immediately formed the underground resistance of the AK. So it was quite normal for one of them, on seeing me, to tell me to go to his commander where I made the pledge, and after that I was in liaison, carrying various documents. This was nothing major but if I had been caught at this innocent 'game' of playing a soldier of the resistance, it would have definitely ended tragically for me. How I managed to emerge unharmed, how I got away with not being stopped during the occupation when a boy of 16 and then 17 and almost 18 years old was the target of every German patrol and reason enough to be arrested or at least sent to Germany for hard labour. Yet, interestingly, I didn't think for a moment that any harm would come to me. I was convinced that when the war was over - only briefly in '43 did the success of the Germans make it seem as if the war would never end and that neither I nor anyone else would survive it, but then their fortunes changed and the Western front was mobilised, the Germans began to retreat from Moscow - then I knew that I would study at the School of Fine Arts in Kraków. That was my only aim and it was because of this that nothing could happen to me, no harm could come my way, because I had to go to Kraków to study at the School of Fine Arts. This was quite obvious and really, in many situations of that kind which were genuinely dangerous, because the commander, and not just the commander but the entire group that led the AK with this group, and which was in Radom was suddenly arrested and so was my immediate superior. Luckily, I had been informed and was able to leave for Kraków where I had my uncles, and that's where I began working in the locksmith's workshop which put me into a different world. I hid there; my uncles understood what had happened and they didn't ask me too many questions, they just knew that this was how it had to be. In Radom, I managed to cover my tracks and so that was the end of my participation in the underground resistance which began in '42 with my pledge and then led to my brief activity. In Kraków, too, I managed to avoid the different events that occurred there. Namely, several mass arrests were made at that time, but since I didn't leave the apartment nor the workshop on Emaus Road, I was never out on the street.