The sense of shame that prevailed among the Polish intelligentsia after '70 is important here. It was a kind of hangover, we'd remained silent and so we all said straight away, I remember how we practiced this several times, that if anything happens, as soon as there's any kind of worker's strike, we will speak up immediately. That was the basic thing we had to do, no matter how many of us were locked up, the ones who were - we even decided to give our signatures in advance. That's why in '76 when as soon as we found out about the strike, we got together I remember Jan Józef Lipski, Adam, Kuba Karpiński and Jan Olszewski and we wrote the first text expressing solidarity, and we published it immediately. However, there was one other thing that was incredibly important to our future activities, and that was the fact, which I've already mentioned here, of very broadly understood self-help which was always a feature of the commandos and even more so of Jan Józef Lipski and that group he was associated with. It was a post-AK, leftist liberal group of the Krzywe Koło. They'd always had some money, part of it had been given to them by Melchior, then other richer members of the Krzywe Koło gave money which Jan Józef used to help political prisoners to pay for their legal representatives. This was the beginning of the whole thing for which we later had to organise collections in March.
After we came out of prison, we found out that Ruch had been locked up so we organised help for the families of Ruch. It was KOR without the name of the Committee for the Defence of Ruch. We disseminated information about them and found out what there was about them and sent it to the West so that the first documents about this could be published. There were the Kowalczyk brothers who blew up the main hall, we were very active on their behalf because they'd been given the death penalty and we wanted to get it commuted to a life sentence. So again, we had to get help for them, information about them. So to say what that group which broadly speaking was post-commando, people from Krzywe Koło and some of the youth from Catholic Intelligentsia Club, to say what they were all doing, well, they were doing everything, the same things that we did later on in KOR except on a much smaller scale. We didn't publish our own texts but rather we used the Paris-based Kultura which was smuggled in, and we'd debate it, some texts would be typed out and then a few copies would be distributed. There was a lot of debate, self-help. So we were naturally ready for what happened in '76. As I said, we published that text and then things went quiet. Word reached us that there was repression in Ursus, in Radom but there wasn't much to go on. A huge debate erupted among us. Shall we, shalln't we? Let's go. What are we going to do? As always, I was saying we should act straight away, now. Except I was thinking of a broader... of developing the operation with the petition, making it more of a mass operation with fundamental values and signatures, because I need to mention that the unity between these various intelligentsia groups around the programme of pluralism and democracy was expressed in the big constitutional campaign initiated by the Letter of the 59 which was made up of the same people: Kuba Karpiński, Jan Olszewski and I who together had drafted this letter, the first draft and then we'd debated it, I, Adam and others. We convinced other intellectual friends until finally we achieved a very broad letter which was a protest against changes to the Constitution but in effect was a declaration of democracy and of the position of Polish intelligentsia in relation to parliamentary democracy, pluralism. This was followed by a big constitutional campaign and that was the first great success of this combined group of people, and at the same time it was a declaration of the will of ideology.
I dla tego zdarzenia ważne jest poczucie wstydu, jakie panowało w inteligencji polskiej po siedemdziesiątym roku. Taki kac, no nie odezwaliśmy się i takie żeśmy se od razu powiedzieli wszyscy, bo pamiętam, parokrotnie żeśmy to ćwiczyli, że jak by tylko cokolwiek, jaki tylko strajk robotniczy, my natychmiast dajemy głos. To jest podstawowa rzecz, którą musimy zrobić. Bez względu ilu nas siedzi, ci co są – nawet żeśmy się umawiali, że z góry podpisy dajemy. Dlatego w siedemdziesiątym szóstym roku, jak tylko przyszła wiadomość o strajku, to zjechaliśmy się w paru, pamiętam: Jan Józef Lipski, Adam, Kuba Karpiński i Jan Olszewski, i żeśmy napisali pierwszy tekst solidarnościowy, któryśmy natychmiast wydali. Natomiast dla tego, co było dalszym działaniem, to niesłychanie doniosłe jest jeszcze ten fakt, o którym ja już tu wspominałem, taka szeroko pojęta akcja samopomocowa, która to środowisko komandoskie zawsze cechowała, a w jeszcze większym stopniu środowisko Jana, samego Jana Józefa Lipskiego i to środowisko, z którym on był związany. Czyli to taki post AK-owski liberalno-lewicowe, to środowisko "Krzywego koła". Oni od dawna jakieś tam mieli pieniądze, część dał Melchior tam jacyś inni majętniejsi członkowie "Krzywego koła" dali pieniądze, które później... którymi Jan Józef gospodarował, udzielając pomocy więźniom politycznym, opłacając adwokatów. To stanowiło zalążek tego wszystkiego, do czego później trzeba było różnych zbiórek już w czasach Marca. Kiedy myśmy wyszli okazało się, że siedzi właśnie RUCH i organizowaliśmy pomoc rodzinom RUCH-u, taki KOR bez nazwy Komitet Obrony Ruchu, no i rozpowszechnianie wiadomości o nich i wyciągnięcie tego, co o nich było i wysłanie na Zachód tak, aby mogły się ukazać pierwsze dokumenty na ten temat. No, również braci Kowalczyków, którzy wysadzili aulę, myśmy w ich sprawie robili dużą akcję, bo oni dostali karę śmierci, aby zmieniono im na dożywocie. I znowu pomoc dla nich, informacja o nich. Tak że gdyby powiedzieć to, co to środowisko najszerzej pojęte post-komandoskie razem z tymi ludźmi z "Krzywego Koła" i częścią młodzieży Klubów Inteligencji Katolickiej, że gdyby powiedzieć co to wszystko, co tam się robiło, to tam się robiło wszystko, to co później w KOR-ze, tylko na dużo mniejszą skalę. Nie wydawano własnych tekstów raczej przez Paryską Kulturę, kolportowano Paryską Kulturę, dyskutowano nad nią, pewne teksty w maszynopisie się rozpowszechniało – nieliczne. Dużo dyskusji, samopomoc. Tak że w oczywisty sposób byliśmy gotowi do tego, co się zdarzyło w siedemdziesiątym szóstym roku. Myśmy, jak mówię, wydali ten tekst i jakby zrobiła się cisza, dochodziły głosy, że są represje w Ursusie, że są represje w Radomiu, ale te głosy były takie bardzo... no niewieleśmy... konkretnego nic nie można było usłyszeć. Straszna dyskusja wśród nas rozgorzała. Robić, nie robić? Działać – co działać? Ja jak zwykle mówiłem, że natychmiast trzeba robić, już. Tylko myślałem o jakimś takim szerszym... o rozwinięciu akcji petycyjnej, takiej bardziej masowej akcji o jakiś wartościach podstawowych i podpisach, bo tu trzeba wspomnieć, że wcześniej jeszcze ta jedność różnych środowisk inteligencji wokół programu pluralizmu i demokracji znalazła... znalazła swój wyraz w kampanii konstytucyjnej, wielkiej, którą zainicjował List 59, który działał w tym samym składzie: Kuba Karpiński, Jan Olszewski i ja – w trójkę myśmy to redagowali, pierwszą redakcję, potem dyskutowaliśmy ją – Adam, inni. Przekonywaliśmy kolegów intelektualistów, wreszcie osiągnęliśmy szeroki list, który był protestem przeciwko zmianom w Konstytucji, ale w gruncie rzeczy była to deklaracja demokracji i stanowisko inteligencji polskiej na rzecz demokracji parlamentarnej, pluralizmu. Po czym rozpętała się duża kampania konstytucyjna i to był pierwszy wielki sukces tego połączonego środowiska i zarazem deklaracja woli ideologii.