Proszę sobie wyobrazić, że mnie wypadł termin na prasówkę natychmiast po śmierci Stalina. Po pierwsze zachorować z dnia na dzień było bardzo niezręcznie i trochę się obawiałem tego, że nikt mi nie uwierzy w to zachorowanie. Wymówić jakoś nie było sposobu, powiedzieć tak jak należy – no nie miałem ochoty, ale jednocześnie miałem to poczucie, że co ja mogę zrobić, no nie mogę udać, że nie zauważyłem, że Stalin umarł. W rezultacie wyszedł z tego taki referat, nad którym całą noc pracowałem, który wygłosiłem tak jak na takich szkolnych akademiach się recytuje Wyspiańskiego, ten rapsod o Kazimierzu Wielkim: „a idą posępni” i tak dalej. To w ten sposób to wygłosiłem. I... a pisząc, myślałem sobie w ten sposób: „Zaraz, co tam jeszcze było, acha, Katyń był – Katyń, gdzie Stalin, no wymordował, czy ludzie na jego rozkaz, te tysiące polskich oficerów”. I sobie pomyślałem, że właściwie może napiszemy tutaj w tym miejscu tę żałobną prasówkę w ten sposób: „Szczególną opieką… szczególną opieką otoczył towarzysz Stalin żołnierza polskiego, który po klęsce kampanii wrześniowej znalazł schronienie na gościnnej ziemi radzieckiej”. I to było mniej więcej w tym stylu napisane. Czułem się bardzo dwuznacznie w tym i trochę się bałem tego, czy nie przesadziłem tego, a trochę mi było głupio, że jednak... a ktoś może to dosłownie potraktuje, jak ja będę... jak ja wyglądam i że w ogóle coś nie tak jak trzeba. No i wtedy pani Zatorska, która tam była obecna, podeszła do mnie i powiedziała – pierwszy i jedyny raz w życiu do mnie się zwróciła „towarzyszu” – powiedziała: „Towarzyszu Lipski, przechowajcie ten referat, on nie powinien zginąć”. I teraz przy okazji przeprowadzki w tym wielkim bałaganie tych teczek i tak dalej, na... w którejś teczce natknąłem się na ten swój referat. Nie wiem – drukować go gdzie w drugim obiegu?
Imagine, I had to prepare a press release immediately after Stalin's death. It was a bit awkward to fall sick from one day to the next and I was a little afraid that no one would believe that I was ill. There wasn't any way I could excuse myself, I didn't feel like saying what I was expected to say but at the same time, I felt what can I do, I can't pretend that I haven't noticed that Stalin is dead. In the end, it turned into a presentation which I spent the whole night preparing, and which I delivered the way children recite Wyspiański's rhapsody on Kazimierz the Great at their school performances: ‘here they come, bowed down by sorrow’ and so on. That's how I presented the press release. While I was writing it, I was thinking, what else was there? Katyń, there was Katyń where Stalin murdered – or people following his orders – murdered thousands of Polish officers. And I thought, perhaps this is what we could write here in this memorial press release. ‘Comrade Stalin showed particular... was especially concerned for the welfare of the Polish soldier who was able to find shelter on the welcoming Soviet soil following defeat in the September campaign.’ This was more or less the style in which it was written. I felt very ambivalent about this and was a bit afraid that I might have exaggerated, yet I was embarrassed in case someone might take this literally and then how would I look, and things wouldn't seem quite right. At that point, Mrs Zatorska who was there then, came up to me and said – it was the first and last time that she ever addressed me as Comrade – she said, ‘Comrade Lipski, hold on to this presentation, it mustn't get lost’. When I was moving house just recently, in all that jumble of files and so on, I came across this presentation in one of the files. I don't know, should I publish it in one of the samizdat publications?