a story lives forever
Register
Sign in
Form submission failed!

Stay signed in

Recover your password?
Register
Form submission failed!

Web of Stories Ltd would like to keep you informed about our products and services.

Please tick here if you would like us to keep you informed about our products and services.

I have read and accepted the Terms & Conditions.

Please note: Your email and any private information provided at registration will not be passed on to other individuals or organisations without your specific approval.

Video URL

You must be registered to use this feature. Sign in or register.

NEXT STORY

My work with Artur Międzyrzecki

RELATED STORIES

Kot's friends
Julia Hartwig Poet
Comments (0) Please sign in or register to add comments

Było zawsze bardzo ciekawe stykać się ze środowiskami francuskimi jak gdyby bardziej prywatnie, bardziej intymnie. To nam się udawało w przypadku poetów, a środowisko... poprzez środowisko Kota, między innymi... przez... przez Pen Club także, bywaliśmy zapraszani – co nas bardzo bawiło i było nam bardzo przyjemnie – byliśmy zapraszani przez księżnę de La Rochefoucauld, która miała... miała swoje „jourki”. Zapraszała tam masę ludzi, głównie starych ambasadorów z różnych... z różnych okolic i... i pamiętam, że myśmy bardzo się temu przyglądali, bo w końcu to jednak taka... taki ród ze starą tradycją. To była taka osoba wysoka, świetnie się trzymająca, już dobrze po siedemdziesiątce, ale stała w drzwiach, witała się ze wszystkimi, oczywiście potem się mieszała w tłum i w tym tłumie można było wypić kieliszek wina i zjeść kanapkę, posiedzieć, popatrzeć – nie posiedzieć, tylko postać – pochodzić. I tam właśnie, pamiętam, tu przypomnę właśnie Kota, że on się tam pojawiał. Pojawiał się też, bywał zaproszony, tylko to było tak, że jak zobaczyliśmy Kota to właściwie jeszcze nie można było z nim się przywitać, a jego już nie było. Bo on po prostu z grzeczności przychodził, ale prawdę mówiąc od lat to go wcale nie interesowało. Jego... to był człowiek tak kompletnie wyprany ze snobizmów, nawet artystycznych, a co dopiero... arystokratycznych od których się bardzo łatwo nam uwolnić, bo nie mamy z tym do czynienia. Natomiast on był człowiekiem, który jak gdyby wszystkich traktował tak, że... że wszyscy są godni jak gdyby uwagi i to bardzo piękne było, że... że wszyscy zasługują na jego przyjaźń. I wszyscy chcieliby go widzieć częściej, tak jak pamiętam, jak my, ale oczywiście zawsze... zawsze żeśmy się widywali, nawet kilkakrotnie, ale był właściwie bardzo zabiegany; ale równocześnie jak siadał, to właściwie był wolny umysłem, był tak... był tak... potrafił się... jak to powiedzieć, no, tak się czuł lekko i swobodnie, że właściwie rozmowa z nim nigdy nie sprawiała kłopotów, bo jeszcze do tego on zadawał różne pytania, bo był ciekaw, co inni sądzą, co mi się też podobało. Pamiętam, że taki wtedy ogłosił Miłosz wiersz w „Kulturze” i myśmy się widzieli z Kotem i Kot się zwrócił do mnie: „A co ty myślisz, co on miał na myśli, jak ten wiersz napisał?” Także tak stawiał pytania kłopotliwe; ja to zresztą potem powtórzyłam Miłoszowi, który bardzo się zdumiał. To była taka... to był taki wiersz – właściwie dosyć nietypowy dla Miłosza, może dlatego on o to zapytał – to był taki wiersz o nim jako o takim pyzatym chłopcu, który patrzy w... jak to się nazywa, taki zbiornik na ryby, na ten...? Staw? Nie, nie... w domu... w szklanym. A, akwarium. Akwarium, taki rodzaj akwarium w którym są nie ryby, tylko jakieś zwierzątka, takie te, które rosną... rosną oczywiście w morzu, małe. Ja nie miałam pojęcia, co mam o tym sądzić – ja to zanotowałam jako coś takiego, co... co jest po prostu obrazkiem z życia Miłosza z jego dzieciństwa i tak to wystarczyło mi to. Natomiast on się bardzo zastanawiał, czy to coś jeszcze znaczy – także był dobrym odbiorcą poezji, dobrym. Zresztą zrobił antologię poezji polskiej, bardzo dobrą i nawet potem kiedyś jakeśmy byli bardzo zaprzyjaźnieni, to powiedział mi: „Wiesz, miał być Twój wiersz, ale – nawet mi powiedział kto – jedna z osób, które w jury były, powiedziała, że jednak musi być ksiądz Twardowski, a myśmy nie mieli już miejsca, tylko na jedną osobę, więc w takim razie straciłaś na księdzu Twardowskim”. No muszę powiedzieć, że zestawienie – nawet samo zestawienie – z księdzem Twardowskim nie jest dla mnie śmieszne już nie mówiąc o tym... o rodzaju powieści... wierszy, jakie uprawialiśmy. To tyle.

It was always very interesting to come into contact with the more private, more intimate French gatherings. We were able to do that in the case of the poets through Kot's friends, among others, also through the PEN Club, and we'd also get invited – this used to amuse us greatly but we were very pleased as well – by Comtesse de la Rochefoucauld who had her small 'jours'. She'd invite a great many people, mainly former ambassadors from various places and I remember we used to observe this very closely because this was a family with an ancient tradition. She was tall and held herself very well, was well over 70 years old, but she stood by the doorway greeting everyone after which she obviously mingled with the crowd, and in this crowd you could drink a glass of wine, eat a canapé, sit, watch – not sit but stand – wander around, and there, I remember Kot used to show up. He used to show up, he was invited, too, except that when we saw Kot, we hadn't even been able to greet him before he was already gone. He simply came out of politeness but to be honest, this didn't interest him in the slightest. He was someone who was completely free of snobbery, even of artistic snobbery, let alone any that was aristocratic which we easily freed ourselves from since we had nothing to do with such things. Whereas he was someone who approached everybody as though they were worthy of attention, and that was very beautiful, it meant that everyone was deserving of his friendship. And everyone wanted to see more of him, as I recall, the way that we did, but of course we always saw him, even several times but he was very busy, but when he sat down, he was free in his thoughts, he was… he… how can I say it, he felt light and free so talking with him was never a problem because he would ask all kinds of questions since he was interested in what other people thought, and I liked this. I remember that Miłosz published a poem in Kultura at that time, and Kot and I saw it and he turned to me and said, 'What do you think, what was on his mind when he wrote this poem?' So he would ask troublesome questions, and later I repeated this to Miłosz who was very surprised. It was a kind of… it was a poem – actually, it wasn't very typical for Miłosz, perhaps that's why Kot asked his question – it was a poem about him as a round-cheeked boy who's looking at… what do you call that, a container for fish? A pond? No, no – indoors, glass. An aquarium. Aquarium, a kind of aquarium in which there were no fish but some creatures that live, live in the sea, of course, small ones. I had no idea what I was supposed to make of this, I just noted it down as an image from Miłosz's life, from his childhood and that was quite enough for me. He, on the other hand, was intrigued to know if it meant anything else, so he was a good recipient of poetry, a good recipient. He put together an anthology of Polish poems which was very good and then on one occasion he said to me, once we had become good friends, he said, 'You know, your poem was supposed to have been included, but' – he even told me who – 'one of the judges on the jury said that we have to include Father Twardowski and we had no more space, there was only room for one more person, so anyway you lost out to Father Twardowski'. I have to say that even the conjunction with Father Twardowski I don't find funny, to say nothing of the type of stories, poems that we used to write. That's all.

Born to a Polish father and a Russian mother, Julia Hartwig (1921-2017) was a Polish poet, essayist, translator and author of children's books. She studied at the University of Warsaw, the Catholic University in Lublin and the Jagiellonian University in Kraków. Czesław Miłosz called her 'the grande dame of Polish poetry'. Julia Hartwig was one of the few poets in Poland who made masterly use of poetic prose. She translated poems by Apollinaire, Rimbaud, Max Jacob, Cendrars and Supervielle, and published monographs on Apollinaire and Gerard de Nerval. She also translated from English, and published a large anthology of American poetry which she co-edited in 1992 with her late husband, the poet Artur Międzyrzecki.

Listeners: Andrzej Wolski

Film director and documentary maker, Andrzej Wolski has made around 40 films since 1982 for French television, the BBC, TVP and other TV networks. He specializes in portraits and in historical films. Films that he has directed or written the screenplay for include Kultura, which he co-directed with Agnieszka Holland, and KOR which presents the history of the Worker’s Defence Committee as told by its members. Andrzej Wolski has received many awards for his work, including the UNESCO Grand Prix at the Festival du Film d’Art.

Tags: Kultura, Comtesse de la Rochefoucauld, PEN Club, Konstanty Jeleński, Czesław Miłosz, Jan Twardowski

Duration: 4 minutes, 16 seconds

Date story recorded: June 2010

Date story went live: 07 October 2011