a story lives forever
Register
Sign in
Form submission failed!

Stay signed in

Recover your password?
Register
Form submission failed!

Web of Stories Ltd would like to keep you informed about our products and services.

Please tick here if you would like us to keep you informed about our products and services.

I have read and accepted the Terms & Conditions.

Please note: Your email and any private information provided at registration will not be passed on to other individuals or organisations without your specific approval.

Video URL

You must be registered to use this feature. Sign in or register.

NEXT STORY

French support for Solidarność

RELATED STORIES

Old boys’ reunion
Aleksander Smolar Political scientist
Comments (0) Please sign in or register to add comments

I've already spoken about one of my closest childhood friends who hurt me deeply because when I was imprisoned in '68, he didn't contact my erstwhile wife for six months, and I couldn't forgive him for this. He's unaware of that to this day, I haven't mentioned it to him. In fact, I broke off contact with him… I didn't try to renew our friendship.  Later, just before I left Poland I met him by chance. The fact is that those few school friends whom I've mentioned, the ones I was closest to… one of them rang me once here at the Foundation and introduced himself. 'Do you remember me?' he asked. 'Of course I remember you', I said. 'We', and here he mentioned the names of two other old friends, 'meet up. Would you like to meet up, too? Do you want to join us?' I said yes even though there had been a class reunion earlier which I had refused to go to. The direct reason for this was my dislike for the past, but indirectly there was another reason for this. I asked, 'And will' – I gave a name – 'be there?' And then, 'Yes, he's one of the organisers'. This was the guy whose report was on the first page of my police records and who I'd seen beating up my friends outside the [Hotel] Bristol when, as I've said, there was a protest after Dziady was banned and I saw him among all the riot police as he was laying in to my friends, not me, he didn't see me I'm sure of that. Once I'd come back to Poland, when I went to Warsaw University for the first time, I saw him by the entrance to the Kazimierowski Palace where the university rector had his offices – perhaps I was on my way to see him. This friend was leaving. He smiled at me and said, 'Alik'. But when he saw the look on my face, he understood immediately that he needed to avoid me and so he ran off. When I learned that he was one of the organisers of that 50th anniversary meeting of my classmates, I said I wouldn't go to it, but then when one of my friends rang me, I ended up going. I found it pretty shocking. Most of them, probably all of them, knew me since I'm in the news quite frequently so they would have seen me from time to time and would have got used to my new appearance although they all said I hadn't change, which is never true. At first, I didn't recognise them and that came as a shock. After a while, I began to gradually unearth my memories and started to recognise a voice here, a tic there or an expression, a smile, a sense of humour. I gradually began to recognise more and more of them. I only met up with one of them – the one who was once my closest friend. We arranged to meet in a restaurant but it was an awkward meeting. Sometime later, I rang him and he said, 'Listen', there was some kind of problem, he was ill or he'd broken something, 'I'll call you'. He never did call and neither did I. This belonged to the past even though he was undoubtedly one of the most important people in my life, simply as a person because we didn't have a shared outlook on things. He wasn't at all involved in politics, he was a doctor, a professor later. His interests lay – to be honest, I don't even know exactly what his world consisted of, but it was undoubtedly quite different. He was, however, simply a very close friend.

Był jeden najbliższy mój przyjaciel z dzieciństwa, o którym opowiadałem gdzieś przedtem, który dotknął mnie boleśnie, bo wtedy, kiedy mnie wsadzono w ‘68 roku on przez pół roku nie odzywał się do mojej ówczesnej żony i tego nie mogłem wybaczyć, mówiąc prawdę. On tego nie wie do dzisiaj, ja tego nie powiedziałem mu. I właściwie zerwalem stosunki, nie nawiązywałem stosunków. Później przed samym wyjazdem przypadkowo go spotkałem. Faktem jest, że z tych paru moich przyjaciół szkolnych, takich najbliższych, jeden zadzwonił do mnie pewnego razu do fundacji, przedstawił się. „Pamiętasz?”, zapytał. Ja powiedziałem: „Oczywiście, że pamiętam”. „My się spotykamy...” i on tu wymienił dwóch innych przyjaciół moich starych. „Czy chciałbyś z nami się spotkać? Czy chciałbyś dołączyć?” Powiedziałem, że tak, chociaż wcześniej było spotkanie mojej klasy i odmówiłem przyjścia na to spotkanie. Ale bezpośredni powód był – po pierwsze, bo miałem pewną niechęć do przeszłości, ale bezpośredni powód był inny jeszcze. Zapytałem: „Czy będzie tam...” i podałem nazwisko. A potem: „Tak, on jest jednym z organizatorów”. Otóż to jest facet, którego w moich aktach na pierwszej stronie donos czytałem i którego widziałem, jak bił moich przyjaciół przed Bristolem, wtedy kiedy, mówiłem, po Dziadach była manifestacja i widziałem, że on był wśród ubeków, tłukł moich przyjaciół, nie mnie, nie zauważył mnie wtedy na pewno. Ja go po przyjeździe, pierwszy raz kiedy poszedłem na Uniwersytet Warszawski, zobaczyłem przed wejściem do Pałacu Kazimierzowskiego, gdzie mieści się rektorat – być może szedłem do rektora. I on wychodził, uśmiechnął się, mówi: „Alik”. Ale jak zobaczył moją minę, doskonale zrozumiał, że powinien mnie unikać i natychmiast uciekł. Jak się dowiedziałem, że on jest jednym z organizatorów tego spotkania, po pół wieku, ludzi z mojej klasy, to powiedziałem, że nie pójdę. Ale jak zadzwonił do mnie ten jeden z przyjaciół, poszedłem na to spotkanie. To było dość wstrząsające dla mnie. Oni mnie przeważnie znali, wszyscy chyba, ze względu na to, że w mediach jestem dość często, wobec tego oni mnie widzieli przynajmniej od czasu do czasu, wobec tego przyzwyczaili się do mojego nowego wyglądu, chociaż oczywiście twierdzili, że ja się nie zmieniłem, co jest zawsze nieprawdą. Ja ich naprawdę w pierwszej chwili nie poznawałem, to był wstrząs. Później wraz z czasem było takie odgrzebywanie warstw niepamięci i poznawałem a to głos, a to tik jakiś, albo grymas, uśmiech, typ dowcipu, poznawałem ich coraz bardziej. Spotkałem się tylko z jednym – z tym właśnie, który był kiedyś moim najbliższym przyjacielem. Umówiliśmy się w restauracji, to się nie kleiło za bardzo. Później raz zadzwoniłem jeszcze jednak i on powiedział: „Słuchaj” – coś tam nie pamiętam, czy był chory, czy miał coś złamane – „zadzwonię do ciebie”. Nigdy nie oddzwonił, a ja też nie dzwoniłem. To znaczy, to należało do przeszłości, chociaż był jedną z najważniejszych osób w moim życiu niewątpliwie. Po prostu jako człowiek, bo to nie tak, że tam była wspólnota poglądów, on się w ogóle polityką nie zajmował, był lekarzem, profesorem później. Jego świat zainteresowań – mówiąc prawdę, nawet nie wiem dokładnie, jaki jest jego świat, ale na pewno był zupełnie inny. Ale był mi bardzo bliski po prostu jako kolega, jako przyjaciel.

Aleksander Smolar (b. 1940) is a Polish writer, political activist and adviser, vice-president of the Institute for Human Sciences and president of the Stefan Batory Foundation.

Listeners: Vitek Tracz

Vitek Tracz is a London-based entrepreneur who has been involved in science publishing, pharmaceutical information and mobile phone-based navigation.

Tags: friend, class reunion, riot police, classmates

Duration: 3 minutes, 36 seconds

Date story recorded: September 2017

Date story went live: 20 December 2018