a story lives forever
Register
Sign in
Form submission failed!

Stay signed in

Recover your password?
Register
Form submission failed!

Web of Stories Ltd would like to keep you informed about our products and services.

Please tick here if you would like us to keep you informed about our products and services.

I have read and accepted the Terms & Conditions.

Please note: Your email and any private information provided at registration will not be passed on to other individuals or organisations without your specific approval.

Video URL

You must be registered to use this feature. Sign in or register.

NEXT STORY

Rationalising fanaticism

RELATED STORIES

Epidemic of political madness
Jan Józef Lipski Social activist
Comments (0) Please sign in or register to add comments

Miałem taką przygodę w owych czasach, którą przy różnych rozmowach niejednokrotnie powtarzam ze względu na to, że ona była dla mnie niezwykle czymś znamiennym. Ja mam przyjaciela, do dzisiaj dnia jest to jeden z moich najbliższych przyjaciół, który w pewnym momencie zaczął być tym amokiem ogarniany. Z tym że ja zawsze byłem przekonany, że jest to człowiek o bardzo dużej intuicji moralnej i który ma zresztą zupełnie po kolei w głowie. W to drugie zacząłem wątpić. Co do pierwszego – nie traciłem nadziei, że tak jest, jak mi się zdaje. On znalazł się w ZMP poprzez Młodzieżową Organizację Socjalistyczną. I toczyły się między nami zażarte dyskusje, w których ja uczestniczyłem na zasadzie zaufania, że on mnie nie zadeluje i miałem rację. I pewnego razu chcąc go... gromadząc różnego rodzaju argumenty, powiedziałem to słowo „Katyń” i byłem przekonany, że ten wariat, ten paranoik mi powie w ten sposób: „No jak to, przecież to jest prowokacja, to zrobili hitlerowcy, których... stać było na, nie tylko na to, ale i na wiele innych rzeczy”. Tymczasem odpowiedź była zupełnie inna i bardzo taka niezależna myślowo, bym powiedział. On mi mówi wtedy: „Czy ty myślisz, że ja sobie wyobrażam, że to hitlerowcy?”. Mówi: „Oczywiście, że nie, to zrobili nasi ludzie z naszego, to znaczy radzieckiego aparatu”. Mówi: „Ale co ty sobie wyobrażasz, kilkanaście tysięcy wrogów klasowych, a kiedyś przyjdzie ten czas, kiedy się będzie w Polsce budować komunizm, co było z nimi zrobić właściwie? No, to był jedyny sposób załatwienia tej sprawy”. Ja zdębiałem, bo to już przekraczało granicę w ogóle wszystkiego. Pochwała Katynia bez próby zwalenia tego na Niemców. I ten jakiś... ten cynizm człowieka niezwykle czystego moralnie. Co się dzieje, to w ogóle przekraczało moje... pojemność mojej psychiki – zrozumienie tego, co się dzieje. I jeżeli bym miał jakąś podstawę do tego, żeby stać się człowiekiem wierzącym, to w tym momencie miałem niemalże dowód na działanie Ducha Świętego. Bo ja w pewnym momencie zrozumiałem, że tu już żadna dyskusja jest niemożliwa. Trzeba nim jakoś potrząsnąć i powiedziałem z całym nasileniem, takim emocjonalnym, na jaki mnie było w ogóle stać – powiedziałem: „Słuchaj, jak to, czy to możliwe, żeby ludzi związanych drutem kolczastym nad tymi dołami, strzelać po kolei w głowę tysiącami, czy tak można?!”. I jak widać, nie ma tu żadnego już argumentu. Na co on zbladł i powiedział: „Nie, nie można”. Ja sobie pomyślałem: „Chwała Bogu, jeszcze go wyleczymy”. I rzeczywiście tak się stało. Ale to jest przykład, który w mojej biografii... jest to sprawa ważna, ta rozmowa z nim. Natomiast nie jest tak, żeby to nie pokazywało czegoś z psychiki tych ludzi i ja zwykle w takim wypadku, jak o tym rozmawiam, to używam określenia – amok. Jak czytałem u Multatulego w jakiejś z jego powieści opis jak tam wygląda taki amok, który tam akurat Malajom się przydarza, to ja odczuwałem, że to jest coś takiego. Szaleńcy, których stać w tym momencie na wszystko. Choroba, która zmienia im komórki mózgowe, które pracują na jakiejś innej zasadzie dla mnie niezrozumiałej. I to było okropne, bo w tym się żyło na co dzień, prawda: seminarium na uniwersytecie, całe życie, w ogóle, to uniwersyteckie, ale w życiu prywatnym trudno było się poruszać tak, żeby się nie natknąć na żadnego z tych ogarniętych tym wariactwem. Tym bardziej, że się zdarzało, że trzy miesiące temu człowiek mówi zupełnie normalnie, a po trzech miesiącach ten wirus – bo co to może być? – widać go opanował, i on najwyraźniej gorączkuje i szaleje. I nigdy nie wiadomo, jak daleko się posunie w tym.

Something happened to me at that time which I recall in various discussions because I found it very typical. I have a friend who to this day is one of my closest friends, who suddenly began to fall under the spell of this madness. I was always convinced that he had great moral intuition and was perfectly alright in the head, although I began to doubt the latter. As to the former, I didn't lose hope that this was still the case. He found himself in the ZMP [Związek Młodzieży Polskiej (Polish Youth Union)] via the Socialist Youth Organisation. We had heated discussions in which I participated, in the belief that he wouldn't denounce me, and I was right. Then one day, I wanted to... gathering various arguments, I said the word Katyń, certain that this lunatic, this victim of paranoia would reply by saying, ‘Well, yes, this is provocation, it was done by Nazis who had it in them to not only do that but other things as well’. However, his reply was completely different, and I'd say it showed independent thought. ‘Do you think,’ he said, ‘that I imagine it was the Nazis? Of course it wasn't them, this was done by our people – 'our' meaning those in the Soviet apparatus. But what did you think, several thousand class enemies... and when the time comes to build communism in Poland, what could we have done with them? This was the only way to take care of everything.’ I was speechless because this went beyond the pale. It was praise for Katyń without any attempt to blame it on the Germans. And this cynicism in a man who was exceptionally pure morally. It was completely beyond my mental capacity to grasp... to understand what was going on. And if I'd had any grounds to become a person of faith, then at that moment I had virtual proof of the action of the Holy Spirit. At some point, I realised that further discussion was impossible. I had to do something to shake him and so I said with all the passion and emotion I could muster, ‘Listen, how is it possible to take people tied up with barbed wire, stand them over ditches and shoot them in the head, thousands of people, one by one, how can anyone do that?!’ It's clear that there is no answer to this. He went pale and said, ‘No, this is wrong’. I thought to myself, thank God we'll still be able to cure him of this. And that's exactly what happened. This example is an important event in my life story, this conversation I had with him. This showed something of the mentality of these people, and generally, when I talk about this I use the word madness to describe it. When I was reading in one of the stories by Multatuli a description of the madness that affected the Malay, I felt this was something similar. Madmen who were capable of anything at that moment. It was a sickness that altered their brain cells which were functioning according to principles that I couldn't follow. This was terrible because you lived with it every day, in the seminars at the university, everything at the university, but it was hard to go about in your private life without coming into contact with one of these madmen, especially as three months earlier, a person might have been talking perfectly normally, and then after three months, this virus, because what else could it be, would seem to have overcome him after which he clearly became feverish and began to rave. And there's no way of telling how far he'd go with all of this.

Jan Józef Lipski (1926-1991) was one of Poland's best known political activists. He was also a writer and a literary critic. As a soldier in the Home Army (Armia Krajowa), he fought in the Warsaw Uprising. In 1976, following worker protests, he co-founded the Workers' Defence Committee (KOR). His active opposition to Poland's communist authorities led to his arrest and imprisonment on several occasions. In 1987, he re-established and headed the Polish Socialist Party. Two years later, he was elected to the Polish Senate. He died in 1991 while still in office. For his significant work, Lipski was honoured with the Cross of the Valorous (Krzyż Walecznych), posthumously with the Grand Cross of the Order of Polonia Restituta (1991) and with the highest Polish decoration, the Order of the White Eagle (2006).

Listeners: Marcel Łoziński Jacek Petrycki

Film director Marcel Łoziński was born in Paris in 1940. He graduated from the Film Directing Department of the National School of Film, Television and Theatre in Łódź in 1971. In 1994, he was nominated for an American Academy Award and a European Film Academy Award for the documentary, 89 mm from Europe. Since 1995, he has been a member of the American Academy of Motion Picture Art and Science awarding Oscars. He lectured at the FEMIS film school and the School of Polish Culture of Warsaw University. He ran documentary film workshops in Marseilles. Marcel Łoziński currently lectures at Andrzej Wajda’s Master School for Film Directors. He also runs the Dragon Forum, a European documentary film workshop.

Cinematographer Jacek Petrycki was born in Poznań, Poland in 1948. He has worked extensively in Poland and throughout the world. His credits include, for Agniezka Holland, Provincial Actors (1979), Europe, Europe (1990), Shot in the Heart (2001) and Julie Walking Home (2002), for Krysztof Kieslowski numerous short films including Camera Buff (1980) and No End (1985). Other credits include Journey to the Sun (1998), directed by Jesim Ustaoglu, which won the Golden Camera 300 award at the International Film Camera Festival, Shooters (2000) and The Valley (1999), both directed by Dan Reed, Unforgiving (1993) and Betrayed (1995) by Clive Gordon both of which won the BAFTA for best factual photography. Jacek Petrycki is also a teacher and a filmmaker.

Tags: Katyń

Duration: 4 minutes, 32 seconds

Date story recorded: October 1989

Date story went live: 09 March 2011