a story lives forever
Register
Sign in
Form submission failed!

Stay signed in

Recover your password?
Register
Form submission failed!

Web of Stories Ltd would like to keep you informed about our products and services.

Please tick here if you would like us to keep you informed about our products and services.

I have read and accepted the Terms & Conditions.

Please note: Your email and any private information provided at registration will not be passed on to other individuals or organisations without your specific approval.

Video URL

You must be registered to use this feature. Sign in or register.

NEXT STORY

Three kinds of upbringing - Walterowcy

RELATED STORIES

Class enemy
Jacek Kuroń Social activist
Comments (0) Please sign in or register to add comments

On the inside, there was this custom, there were sections, let's say you passed history in the first year, this would be history section one. I was in this section along with 35 other people all of whom were from peasant families. For a long time afterwards, this was a sign for me justifying the people's authorities, this social advancement of the masses that you could feel all the time, they were all from peasant families. We had a head of year, Lonia Partork, who was the head of the ZMP and of ZSP. They were the leaders of the section. Once a week, the leaders of each section would meet with comrade vice-chancellor, from each section from the whole university. And comrade vice-chancellor found out... determined, discussed all kinds of matters, including the list of members, and he went over this in great detail, the members, there was even a question, how would such-and-such behave when the Americans arrive? Ultimately, we needed to identify an enemy, because there had to be an enemy as the enemy is everywhere. And the section was supposed to fight this enemy, meaning, it had to educate the enemy using newsletters, meetings, criticism. Sometimes, this worked and there'd be a breakthrough with the enemy engaging in self-criticism, after which the collective would reclaim him. But sometimes, this didn't work and then he became the enemy of the entire university, and when that happened, an enemy of this sort would be expelled from the university. It was terrifying, completely terrifying, and unbelievable. I have to say - oh, at some point in the first year of theory of Marxism, the class was being taken by the vice-chancellor, and I started a discussion with him right from the start. After that, my comrades came to me and said, 'Comrade Kuroń, they said, we were all in the same section - they didn't say 'Jacek' - don't argue with our vice-chancellor because we all love him.' I was utterly speechless.

Now, I ought to be talking about how I fought against this, building up solidarity. But you know already, we were completely... I feel I made one of the biggest discoveries there. It was normal for us to gather just before going to the vice-chancellor office to work out our speaking tactics. The biggest problem was posed by the class enemy, and I managed to solve this. In answer to the question, who is the enemy? you need to be able to identify him and that's it. That's how we manipulated opinions - he's like this, this one's like that, and I decided that I had anarchist tendencies but that if the Americans came, I'd die because of which I had... This was how it was structured, there was something positive or negative about everyone so that it would be an accurate opinion in each case, in defense of the person and was more or less matched to him. But there was a problem with the enemy. And I came up with a solution. Namely, in our case, the enemy is communal, the enemy is within us because it's the remnant of the old so everyone carries in himself laziness, anarchy, this, that and the other. But let's be a bit more serious.

For me, this was a period of intense mental activity and pressure, and I came up with an idea of what to do about all of this. It wasn't right for a dignitary who'd been in trouble not to become an oppositionist, and so I did become an oppositionist. I decided that the problem lay in the way people were brought up, that they don't want to govern, they don't want to take charge, they're supposed to elect leaders at these meetings, this kind of secretary, that kind, but they don't elect anyone, they don't turn up, they don't give a shit, they just vote for whatever proposal has been put to them, they don't oppose it, they don't make use of democracy. Since the masses aren't active, bureaucracy increases and comes to dominate and destroy everything. This observation is not so very stupid. At its heart, it is rational because in democratic countries this is a very significant problem. The issue of social activity is very important but, of course, it's a secondary problem. The root of the problem is the structural evil which was unable to identify at that time. But I did identify it and decided that people need to be taught how to govern, that their entire education needs to be geared towards governing. I that's how I came up with the idea of the 'walterowcy', and how together with a few friends from that university who were devoted teachers, we set up something that was intended to be a school teaching how to govern. This was the start of my significant oppositional-red-scout movement. It was the kind of opposition which at those times was still acceptable. The problem started when our children began to grow up, but that was much later and thankfully, it was after '56. I began in '54. Various elements of the 'thaw' began to appear but only very timidly.

A z wewnątrz to tam był taki obyczaj, były sekcje, no rok zdanej tam historii, znaczy sekcja historii jeden, na której byłem właśnie, tam z 35 osób, same chłopskie dzieci. I... i to zresztą długo potem było dla mnie takim znakiem racji władzy ludowej. Bo ten masowy awans, który czuło się cały czas, same chłopskie dzieci. I był tam starosta, starościna u nas była Lonia Partork, przewodniczący koła ZMP i przewodniczący ZSP. I oni stanowili kierownictwo sekcji. Raz w tygodniu kierownictwo sekcji przybywało do towarzysza rektora, każdej sekcji z całej uczelni. I towarzysz rektor, dowiadywał... ustalał, omawiano różne sprawy, między innymi listę członków, i tu bardzo szczegółowo kto jest, jakby się tam zachował, kiedy przyjdą Amerykanie – na przykład było takie pytanie. I wreszcie trzeba było wroga wskazać, bo musiał być wróg, bo wróg jest wszędzie. I z tym wrogiem sekcja miała walczyć, czyli go wychowywać przy pomocy gazetki ściennej, zebrań, krytyki. Czasem go wychowywała, następował przełom, on składał samokrytykę, odzyskiwał go kolektyw, a czasem się nie udawało, stawał się wrogiem uczelnianym i tam na ogólną uczelnię. Wroga uczelnianego z reguły już później wyrzucano z uczelni. Groza, przerażająca groza, niesamowite. I muszę powiedzieć, że – aha, i gdzieś na pierwszym, ćwiczenia z marksizmu z nami prowadził też rektor i ja zaraz gdzieś na początku zacząłem z nim dyskusję. Po czym przyszli do mnie moi towarzysze i powiedzieli: "Towarzyszu Kuroń" – powiedzieli, koledzy z sekcji, nie.. .powiedzieli: "Jacku, Ty nie dyskutuj z naszym rektorem, bo my go wszyscy kochamy". I mnie po prostu zamurowało. No i teraz właściwie powinno być o tym jak walczyłem z tym, budując solidarność. No, ale to już wiesz, to już nas kompletnie... Tam czuje się... jednego z większych odkryć dokonałem. Gdzie myśmy już doszli do takiego stanu, że przed odprawą u rektora odbywała się narada kierownictwa sekcji i żeśmy ustalali taktykę rozmowy. No i najtrudniejszy był problem z wrogiem klasowym i ja go rozwiązałem. Bo na pytanie: kto jest wrogiem trzeba wskazać wroga i tu cześć. Bo tak żeśmy montowali opinie, ten jest taki, ten jest taki i ja wymyśliłem sobie, że mam anarchistyczne skłonności, ale gdyby przyszli Amerykanie to bym zginął, w związku z tym mam... Tak to było budowane, o każdym pozytywnie, negatywnie, pozytywnie, tak żeby to była prawdziwa opinia, żeby broniła człowieka, no i jakoś do niego przylegała. No ale z tym wrogiem był kłopot. I ja to wymyśliłem. Mianowicie, wróg u nas jest zbiorowy, w nas jest wróg, bo to jest przecież pozostałość starego, to każdy w sobie ma to... ten ma lenistwo właśnie, ten anarchizm, ten tamto, sramto, owamto i w ten sposób właśnie tego. No tak ale bardziej poważnie. Dla mnie to był taki okres umysłowej burzy i naporu i wymyśliłem, co z tym całym fantem trzeba zrobić. Ja... no bo wszystko się tu razem nie zgadzało, jak przystało na dygnitarza, który dostał w łeb powinienem się zrobić opozycjonistą, no i zrobiłem się opozycjonistą. Wymyśliłem mianowicie, że problem tkwi w wychowaniu ludzi, w tym, że oni nie chcą rządzić, że oni nie chcą rządzić, mają przecież wybierać na zebraniach przewodniczących, sekretarzy tego, srego no to go nie wybierają, nie przychodzą, mają w dupie, głosują za tym, co im się tam zaproponuje, nie sprzeciwiają się, nie korzystają z tej całej demokracji. No, skoro nie ma aktywności mas, no to w ten sposób wzrasta biurokracja, która w ten sposób to wszystko zdominowuje i niszczy. To spostrzeżenie nie jest takie głupie. W tym spostrzeżeniu jest racjonalne jądro, polegające na tym, że właśnie w krajach demokracji ten problem jest niesłychanie istotnym problemem. I problem aktywności społecznej, jest problemem niezwykłej wagi, no ale oczywiście on tu jest wtórny. Podstawowe jest oczywiście zło strukturalne, którego ja wtedy nie umiałem dostrzec. No ale dostrzegłem to i wymyśliłem sobie, że w związku z tym trzeba wychowywać ludzi do rządzenia, że całe wychowanie musi być zbudowane do rządzenia. I tak powstał pomysł Walterowców i tak żeśmy właśnie z paroma kolegami z tej uczelni, takimi zapalonymi pedagogami, założyli takie cóś, co miało być właśnie szkołą rządzenia. I tu się zaczyna mój cały duży nurt opozycyjno-czerwono-harcerski. No, w takiej opozycji, która nawet w tamtych ramach dawała się zmieścić, póki co. No, bo cały problem zaczął się jak te nasze dzieci zaczęły dorastać. Ale to już było długo potem i na nasze szczęście po 1956 roku. A to był rok 1954, kiedy ja to zacząłem. Takie różne elementy odwilży zaczęły się pojawiać, ale jakoś niesłychanie nieśmiało.

The late Polish activist, Jacek Kuroń (1934-2004), had an influential but turbulent political career, helping transform the political landscape of Poland. He was expelled from the communist party, arrested and incarcerated. He was also instrumental in setting up the Workers' Defence Committee (KOR) and later became a Minister of Labour and Social Policy.

Listeners: Marcel Łoziński Jacek Petrycki

Film director Marcel Łoziński was born in Paris in 1940. He graduated from the Film Directing Department of the National School of Film, Television and Theatre in Łódź in 1971. In 1994, he was nominated for an American Academy Award and a European Film Academy Award for the documentary, 89 mm from Europe. Since 1995, he has been a member of the American Academy of Motion Picture Art and Science awarding Oscars. He lectured at the FEMIS film school and the School of Polish Culture of Warsaw University. He ran documentary film workshops in Marseilles. Marcel Łoziński currently lectures at Andrzej Wajda’s Master School for Film Directors. He also runs the Dragon Forum, a European documentary film workshop.

Cinematographer Jacek Petrycki was born in Poznań, Poland in 1948. He has worked extensively in Poland and throughout the world. His credits include, for Agniezka Holland, Provincial Actors (1979), Europe, Europe (1990), Shot in the Heart (2001) and Julie Walking Home (2002), for Krysztof Kieslowski numerous short films including Camera Buff (1980) and No End (1985). Other credits include Journey to the Sun (1998), directed by Jesim Ustaoglu, which won the Golden Camera 300 award at the International Film Camera Festival, Shooters (2000) and The Valley (1999), both directed by Dan Reed, Unforgiving (1993) and Betrayed (1995) by Clive Gordon both of which won the BAFTA for best factual photography. Jacek Petrycki is also a teacher and a filmmaker.

Tags: ZMP, ZSP, Lonia Partrok

Duration: 6 minutes

Date story recorded: 1987

Date story went live: 12 June 2008