a story lives forever
Register
Sign in
Form submission failed!

Stay signed in

Recover your password?
Register
Form submission failed!

Web of Stories Ltd would like to keep you informed about our products and services.

Please tick here if you would like us to keep you informed about our products and services.

I have read and accepted the Terms & Conditions.

Please note: Your email and any private information provided at registration will not be passed on to other individuals or organisations without your specific approval.

Video URL

You must be registered to use this feature. Sign in or register.

NEXT STORY

Holidays in France

RELATED STORIES

Working in the embassy in Paris
Julia Hartwig Poet
Comments (0) Please sign in or register to add comments

My French grant was extended. It was essentially for a year but it was extended for a second year because it seems the reports were reasonable. When that grant came to an end, for personal reasons – it's no secret that I was involved at that time with Ksawery Pruszyński who was the envoy to Amsterdam and – actually, he was in The Hague because that is... and I was quite keen, as was he, for me to stay in Paris a little longer. So I realised that really the only way in which I could stay and support myself was to ask in the embassy – and this was probably a good idea because it worked – if they needed someone in cultural affairs. Since at that time Juliusz Żuławski was there and he knew that I was writing, and Putrament was there, too, who probably knew everything about me – the things I wanted him to know about as well as those I didn't want him to know – they took me on as a cultural referee. It wasn't a highly placed position but one from which a person can rise higher, but I had no intention... I intended to just do what was necessary and then to return to Poland.

In the embassy, I had my own office and a secretary so I had very good conditions. Nevertheless, I felt completely isolated from the other people in the embassy because they were for the most part party members who were initiated into various matters never intended to be made public. There was no doubt that there were some initiatives from Russia being passed on and that sort of thing. A great many people were involved in that – to say nothing of the person dealing with codes and so on – so virtually nobody came to my office and there was nobody who had any queries. The only people who came to see me, which gave me a lot of pleasure, were, for instance, other Polish recipients of grants who were living there which was how I came to know Piotr Słonimski. He was an extraordinary person and later a distinguished academic. Polish composers came there, too, including Szałowski and unfortunately, they all asked the embassy for help because they were having a very bad time of it in Paris. But it was very good to meet these people and to get to know them. In addition, the embassy gave me the opportunity to meet people with whom I wouldn't normally have had any contact since they invited artists who had left-wing leanings. I may not be left-wing, but I appreciated the talents of these people and was glad to meet them. That's where I met Aragon and Elsa Triolet who used to come there. Picasso would visit, too, also not to be sneezed at, and there were several people like that who were active in the field of culture who... I have to say that France was very left-wing at that time and communism had – to my surprise – had spread hugely but generally, it was well received. Writers were... Marguerite Duras, for instance, was a communist, then Claude Roy whom I was great friends with. Initially, he was a communist and then he would come to Poland where he wanted to help as best he could. Pierre Emmanuelle – that was a later friendship which I made thanks to my husband, Artur Międzyrzecki, who was good friends with Emmanuelle.

There were also these dinners that I was invited to attend because it was always good for there to be one more woman in addition to the ambassador's wife. So in this way I came to know something of the diplomatic life. Of course, it was at a modest level, but life carried on the way it carried on. I had the opportunity to view exhibitions, to be invited to premieres of exhibitions which nobody else was particularly interested in, even though Żuławski knew about art but he knew I was very interested so he always asked me to go. There were these amusing situations when it turned out that the embassy wanted very much to give medals to deserving French citizens but they didn't know who had a medal and who didn't – they had a list. And Żuławski said, 'There's no way on God's earth that I'm going to call there and...' So then they'd say to him, 'The only person who can deal with this tactfully is Miss Hartwig'. But it was a very difficult undertaking. Pardon me for quoting this here because it's a bit complimentary to me. But it was extremely difficult because I had to steer the conversation in such a way as to find out the truth. In the end, they awarded those medals so everything ended well – the story had a happy ending.

Moje stypendium francuskie zostało przedłużone. Ono zasadniczo było na rok... przedłużono mi je na drugi rok, ponieważ widocznie sprawozdania były to... w każdym razie przyzwoite. No, kiedy to stypendium mi się kończyło, ze względów prywatnych – a tutaj już nie jest tajemnicą żadną, że wtedy byłam związana z Ksawerym Pruszyńskim, który był posłem w Amsterdamie i – w Hadze właściwie, bo to jest... – i dosyć mi zależało na tym, podobnie jak jemu, żebym ja jeszcze w Paryżu trochę została. Więc zrozumiałam, że właściwie jedyna forma taka, żebym ja się mogła... w ogóle zostać i utrzymać się sama, to jest na przykład zapytać – to był chyba dobry pomysł, bo się zrealizował – żeby zapytać w ambasadzie, czy oni nie potrzebują kogoś do spraw kultury. No i ponieważ był tam wtedy Juliusz Żuławski, którego... który wiedział, że ja pisuję, no i był Putrament, który wszystko wiedział w ogóle prawdopodobnie z mojego życia – i to co ja bym chciała i co bym nie chciała – wobec tego wzięli mnie na takieś stanowisko referenta kulturalnego. No nie jest to wysokie stanowisko, ale od takiego stanowiska to się potem szybuje wyżej, ale ja nie miałam zamiaru – miałam zamiar wykonać tylko to, co konieczne i właściwie wrócić do Polski znowu.

I w ambasadzie miałam osobny pokój, miałam sekretarkę, czyli bardzo dobre warunki. Natomiast wyczuwałam kompletną izolację swojej osoby, jeśli chodzi o resztę ambasady, ponieważ byli tam na ogół ludzie partyjni, którzy byli wtajemniczani w różne rzeczy, które wcale nie miały oglądać światła dziennego. No bo niewątpliwie były tam jakieś... jakieś inicjatywy rosyjskie przekazywane i tak dalej. I w to było zaprzągniętych dużo ludzi, już nie mówiąc o szyfrancie i tak dalej, tak że ja właściwie... do mojego pokoju to prawie nikt nie zachodził, bo nie było interesów. Do mnie zachodzili tylko ludzie – to zresztą była dla mnie wielka przyjemność, że... – bo przychodzili do mnie na przykład stypendyści polscy, którzy tam mieszkali, między innymi Piotra Słonimskiego wtedy poznałam. Znakomita postać i potem bardzo wybitny naukowiec. I przychodzili także kompozytorzy polscy, między innymi Szałowski, no i niestety po prostu prosili o pomoc ambasady, także to była... no, bardzo się źle tam miewali w tym... w tym Paryżu. Ale bardzo było właściwie dobrze poznać tych ludzi i spotkać się z nimi. No poza tym ambasada dawała taką szansę spotkania się z ludźmi z którymi normalnie to bym się nie zetknęła, ponieważ oni zapraszali artystów o skłonnościach lewicowych. Więc co prawda mogę ja nie być lewicą, ale doceniam ich talent i tych ludzi chętnie poznam. Tam więc tam poznałam Aragona i Elsę Triolet, którzy tam przychodzili. Bywał tam Picasso – też nie do pogardzenia – i było trochę ludzi takich działających w kulturze, którzy... no, w ogóle muszę powiedzieć, że Francja była bardzo lewicująca wtedy i komunizm wtedy był – niestety ku mojemu zdumieniu – był jakoś ogromnie rozpowszechniony, ale w ogóle dobrze przyjmowany. Pisarze byli – Marguerite Duras była na przykład komunistką, potem Claude Roy z którym się bardzo przyjaźniłam, początkowo był komunistą, a potem przyjeżdżał do Polski i tutaj chciał pomagać co można. No nie mówię... Pierre Emmanuelle to była znajomość późniejsza, którą zawarto... zawarłam dzięki mojemu mężowi, Arturowi Międzyrzeckiemu, który się bardzo przyjaźnił z Emmanuellem.

Więc tam jeszcze... no więc były takie... takie obiady na które byłam proszona, bo zawsze jedna kobieta poza ambasadorową to jest może dobrze, żeby była. I no wobec tego jak gdyby tego życia dyplomatycznego trochę zaznałam. Oczywiście na niskim... na niskim szczeblu, ale no... ale to życie się toczyło, jak się toczyło. I to była możliwość także oglądania wystaw, wcześniej zapraszania na premiery wystaw na które nikt się specjalnie nie kwapił – mimo że Żuławski się malarstwem interesował, ale wiedział, że ja się bardzo interesuję, więc zawsze prosił, żebym ja tam szła. Bo tam były takie zabawne sytuacje, kiedy się okazało, że ambasada chce dać koniecznie medale jakimś zasłużonym Francuzom, a nie wiedzieli, kto miał, kto nie miał – mieli taką listę. I Żuławski powiedział: „Ja za Boga tam nie będę dzwonił i się tego...”. A jemu powiedzieli: „Jedyna osoba, która potrafi to załatwić z taktem, to jest Pani Hartwig”. Ale miałam bardzo trudne zadanie. Przepraszam, że ja to tak cytuję, bo to jest pochlebne niby dla mnie. Ale było dla mnie szalenie trudne, bo trzeba było tak pokierować rozmową, żeby się zorientować. No w końcu dali te odznaczenia, więc wszystko się dobrze... bajka się wesoło skończyła.

Born to a Polish father and a Russian mother, Julia Hartwig (1921-2017) was a Polish poet, essayist, translator and author of children's books. She studied at the University of Warsaw, the Catholic University in Lublin and the Jagiellonian University in Kraków. Czesław Miłosz called her 'the grande dame of Polish poetry'. Julia Hartwig was one of the few poets in Poland who made masterly use of poetic prose. She translated poems by Apollinaire, Rimbaud, Max Jacob, Cendrars and Supervielle, and published monographs on Apollinaire and Gerard de Nerval. She also translated from English, and published a large anthology of American poetry which she co-edited in 1992 with her late husband, the poet Artur Międzyrzecki.

Listeners: Andrzej Wolski

Film director and documentary maker, Andrzej Wolski has made around 40 films since 1982 for French television, the BBC, TVP and other TV networks. He specializes in portraits and in historical films. Films that he has directed or written the screenplay for include Kultura, which he co-directed with Agnieszka Holland, and KOR which presents the history of the Worker’s Defence Committee as told by its members. Andrzej Wolski has received many awards for his work, including the UNESCO Grand Prix at the Festival du Film d’Art.

Tags: Paris, Russia, France, Poland, Ksawery Pruszyński, Juliusz Żuławski, Jerzy Putrament, Piotr Słonimski, Antoni Szałowski, Elsa Triolet, Louis Aragon, Pablo Picasso, Marguerite Duras, Claude Roy, Pierre Emmanuelle, Artur Międzyrzecki, Marek Żuławski

Duration: 5 minutes, 23 seconds

Date story recorded: June 2010

Date story went live: 06 June 2011