No ale można by zrobić o Josephie Conradzie. I Bolesław Sulik wypatrzył prawdziwe zdarzenie polegające na tym, że w pierwszej wojnie światowej Joseph Conrad postanowił wrócić na... do floty jako czynny oficer marynarki. Ponieważ już był starym, schorowanym pisarzem, trochę stetryczałym, z wielką trudnością udało mu się dostać do załogi statku-pułapki. Na czym to polegało? Największe spustoszenie siały nemieckie – w pierwszej wojnie światowej – siały niemieckie łodzie podwodne. Niemieckie łodzie podwodne wystrzeliwały torpedy, które były wymierzone w jednostki wojenne. Torpeda była, no, bardzo cennym pociskiem, a równocześnie łodzie podwodne siały też spustoszenie wszystkiego co pływało. Flota brytyjska była kompletnie sparaliżowana właśnie tymi... tymi niemieckimi łodziami podwodnymi. I wymyślono taki samobójczy pomysł, że na takich nic nie znaczących jednostkach handlowych umieszczano działo, które miało szansę uszkodzić łódź podwodną pod warunkiem, że ta łódź podwodna wypłynie. A te łodzie z reguły wypływały, bo małe jednostki zatapiały też swoją... swoimi... swoją artylerią umieszczoną, że tak powiem, na pokładzie łodzi podwodnej, okrętu. W związku z tym takie właśnie handlowe jednostki, takie pułapki pływały, żeby te łodzie wyciągnąć, że tak powiem, spod wody, no i z nimi się zmierzyć. Joseph Conrad został przyjęty na jedną z tych łodzi podwodnych, która pływała, no ale okazuje się, że żadna łódź podwodna nie miała chęci, że tak powiem, jej zniszczyć. No a tymczasem Joseph Conrad, który nigdy nie był zdrowym specjalnie człowiekiem zapadł... zapadał coraz bardziej na jakąś chorobę. I marynarze i załoga tego... tego statku-pułapki była bardzo niezadowolona, że oni mają na pokładzie jakiegoś znanego pisarza, za którego mają odpowiadać. Oni nie chcieli... no, krótko mówiąc, przy pierwszej okazji podpłynęli do brzegu i zbyli się wielkiego pisarza, który wysiadł na ląd. No ale jak tylko wysiadł na ląd, zaraz szybko wypatrzyła go oczywiście przybrzeżna policja i złapała go. Ponieważ Joseph Conrad jak wszyscy wiemy bardzo źle mówił po angielsku, momentalnie wzięli go za szpiega. Jakiegoś niemieckiego, jakiegoś szpiega, który źle mówi po angielsku. On się tłumaczył, no ale im bardziej się tłumaczył, tym bardziej policja uwierzyła, że to jest na pewno jakiś straszny szpieg, do momentu, kiedy on nie połączył się ze swoimi przyjaciółmi telefonicznie, no i jakimś szczęśliwym trafem oni wytłumaczyli, kogo... kogo oni przetrzymują. Joseph Conrad wrócił do domu, no i tak się skończyła ostatnia jego przygoda na morzu. No piękne opowiadanie, bardzo fantastyczne. Dzisiaj, jak to opowiadam, to myślę, że taki film byłby wspaniały. Tym bardziej, że można go było właśnie zrobić z jakimś starym, angielskim aktorem. Pociągające to było. No ale niestety ja to lepiej opowiadam, niż to zostało napisane jako scenariusz. Jakoś nie było tego blasku, że tak powiem, jak to się opowiada.
However, a film could be made about Conrad himself. Bolesław Sulik came up with a true event that happened during the First World War when Joseph Conrad decided to return to the fleet as an active naval officer. Since he was a writer, already elderly, in poor health and a little decrepit, it was very hard for him to get accepted onto the crew of a decoy ship. What was this about? During the First World War, the greatest havoc was wreaked by German submarines. They sent out torpedoes aimed at warships. A torpedo was a very expensive weapon and the submarines wreaked havoc on everything that sailed the seas. The British fleet was completely paralysed by these German submarines. A suicidal notion was hatched to take an insignificant cargo ship and to position a cannon on its decks so that it could disable a submarine on condition that the submarine would surface. The submarines would regularly surface because they had guns on their decks which were used to sink smaller ships. Because of this, smaller cargo ships, decoys, set sail to draw these submarines out from under the water to do battle with them. Joseph Conrad was taken on board one of these submarines [sic] that was sailing but it seemed that no submarine wanted to destroy it. Meanwhile, Joseph Conrad whose health had never been particularly robust, was beginning to suffer from some sort of illness. The sailors and crew on this decoy were very unhappy that they had on board a well known author for whom they were responsible. They didn't want, well, in short, at the first opportunity, they docked and got rid of the great writer who disembarked. However, as soon as he had done so, he was spotted by the coastal police who arrested him. As everyone well knows, Conrad spoke very poor English so the police immediately took him for a spy. A German spy who spoke bad English. He tried to explain but the more he explained, the more the police believed him to be a terrible spy, up to the moment that he managed to telephone his friends and by a stroke of luck, they were able to explain to the police who it was that they'd arrested. Joseph Conrad returned home and that was how his last adventure at sea ended. A beautiful story. Extremely. Fantastic. Now when I tell it, it seems to me that it would make a wonderful film especially as we could have used an elderly British actor. It was enthralling. But unfortunately, I tell it better than the screenplay was written. It lacked the sparkle it has when it's been told.