[Q] We're coming back to Lublin one more time.
What have we got in Lublin again?
[Q] In Lublin, you're there with Antek and Celina, you already know they're going to leave while you've decided to stay in Poland.
No, no, no. But you can see that they're changing. Their departure was never under consideration. What happened was that shlichim came, too, a good looking boy arrived who was later the minister for communication.
[Q] In Israel...
Yes, and then a second one came who was some kind of diplomat, I don't remember their names any more, one was called Cwi, but that doesn't matter. They began to arrange the departures, they bribed the Russians who... after all, the army moved between Poland and Hungary and Romania all the time so they put Jewish children on one of those army trucks, those Jews who were theirs, those 'haluce' and sent them off to Romania or Hungary and that's where they waited until they were able to leave. It never entered my head that they'd go away. But one day I noticed that they were preoccupied with some business of their own, I hadn't been in Lublin long and I couldn't sit still because there was nothing to do there. Szuldenfraj sorted this out for me because Rola Żymierski was going on a military inspection to Częstochowa and somewhere else as well, I don't remember where, so he sorted this out in the office for me as it was a four-seater vehicle, he was travelling with the adjutant and the driver, and they put me in with them; Ala was coming, too. There was a bitter frost, the car wasn't heated, we got there. I left Lublin and came to Częstochowa, so Antek stayed in Lublin with Celina. I wouldn't say that they were keeping their distance from me, we hung out together, we didn't talk about anything, we always had a drink of vodka or something together and we'd meet in that café on Krakowskie Przedmieście, it was warm there. But I noticed that he had some new friends. I said, 'Antek, make sure that they're not Russian spies. There are Jewish spies in the NKWD, too.' 'No, no, these people are trustworthy.' And so he started to make contacts. For example, he knew, no, no he didn't know, he came to know Zarzycki there. He met a great many other people there because it was very easy, all of the PKWN which was a kind of government that stood on the street. He got to know those generals, the vice-generals and I think that he was already, maybe it was a bit later, but it had already begun, that they weren't stopping these Jewish emigrées on the border at all. I think some kind of arrangement had already been made by then that a certain amount of money was being paid out for every Jew because there was an agreement with Poland that some money was paid each time a Jew was allowed to go. I think that's when it all began. Kazik and Irka took off and went to Romania and I looked and saw that all of my girls, the ones I knew that they weren't there. They'd got into those Russian cars in the night and had driven off. Antek and Celina were left behind. But one day, Celina was gone and I said, 'Where's Celina?' and he says, 'She's gone to Romania.' 'And you?' 'I'm staying here because I'm going to arrange the alija with that shlichim, those from Mossad.' And so they came to Łódź, there were 12 of them here and they started up a kibbutz, a sort of kibbutz.
[Q] Was this on Zachodnia Street?
No, no, not on Jaracza Street, on Próchnika 34, on the second floor they'd set up a kibbutz and that's where they sent those people out from and Antek had his contacts here. Celina had gone to Romania or Hungary, I can't remember where she'd gone, and then she came back here after a few months, several months pregnant. She felt very unwell and spent two months of her pregnancy lying down but at the last moment she went there to give birth. Antek was in Warsaw then, hanging around with those same generals, deputy ministers because he was doing some kind of business with those departures. I can't say, he was never unpleasant to me. Because when they were living in that kibbutz on Poznańska Street in Warsaw, if I had nowhere to sleep even if I knocked on their door at 2 o'clock in the morning, he would let me in even though he had all sorts of difficulties with opening the door, with emptying a room. But I still slept at his place. I can't say a bad word against him.
[Q] Jeszcze raz wracamy do Lublina.
A co mamy w Lublinie znowu?
[Q] W Lublinie jesteś z Antkiem. Już wiesz, że... i z Celiną, już wiesz, że oni będą wyjeżdżać, a ty postanowiłeś zostać w Polsce.
Nie, nie, nie.
[Q] Ale widzisz, że oni się zmieniają.
Nie wchodziło w rachubę, żeby oni wyjeżdżali. Tak się stało, że przyjechali też Shlichim... taki przystojny chłopak przyjechał, potem był ministrem komunikacji.
[Q] W Izraelu?
Tak, a potem drugi przyjechał, który był jakimś dyplomatą, ja już nie pamiętam tych nazwisk. Cwi się nazywał jeden, a drugi... Nie wiem, nieważne. I oni zaczęli organizować wyjazdy. Przekupywali Ruskich, którzy... przecież wojsko się ruszało między Polską a Węgrami a Rumunią cały czas, więc na taką ciężarówkę z wojskiem ładowali te żydowskie dzieci tych Żydów swoich, tych haluców i wysyłali do Rumunii albo na Węgry i tam oni czekali na możliwość wyjazdu. Mnie nie przyszło do głowy, że oni wyjadą. Ale któregoś dnia patrzę, coś oni przychodzą, oni mają interesy, oni chodzą, bo ja... ja nie byłem długo w Lublinie, nie mogłem tam usiedzieć, bo nic nie było. To Szuldenfraj mi załatwił... bo Rola Żymierski jechał wtedy na inspekcję wojskową do Częstochowy i jeszcze gdzieś, już nie pamiętam gdzie, więc on mi załatwił w kancelarii, już nie wiem jaka tam była kancelaria, żeby mnie do tego... Bo to był czteroosobowy samochód, on jechał z adiutanem i z kierowcą i mnie tam jeszcze dosadzili, jeszcze tam Ala też jechała. W mróz straszny, bo ten samochód był nieogrzewany, dojechaliśmy. I ja wyjechałem z Lublina, przyjechałem do Częstochowy. Więc Antek został w Lublinie z Celiną i nie, nie powiedziałbym, że wtedy się ze mną nie zadawali, oni się ze mną zadawali, nie mówiliśmy o żadnych rzeczach, zawsze to piliśmy wódkę albo coś, już nie pamiętam dokładnie. A w tej kawiarni spotykaliśmy się na Krakowskim Przedmieściu, ciepło tam było. No i... Ale patrzę, że on ma jakieś nowe znajomości. Ja mówię: 'Antek, uważaj, czy to nie są szpiedzy rosyjscy, którzy tutaj...' 'Żydzi też są szpiegami w NKWD', mówię. Nie, nie, to są pewni ludzie. I on zaczął nawiązywać kontakty.
On na przykład znał, nie, nie znał, on tam poznał Zarzyckiego, on tam poznał bardzo dużo ludzi, bo to było bardzo łatwe. Bo ten cały PKWN to był taki rząd, który stał na ulicy. Poznał tych generałów, wicegenerałów i myślę, że wtedy on był, może później trochę, ale wtedy już się zaczęło, że ich nie zatrzymywali na granicy w ogóle, tych żydowskich emigrantów. Ja myślę, że już wtedy była jakaś przedwstępna umowa, że za każdego Żyda tyle i tyle, bo była umowa z Polską, że za wypuszczenie Żyda płaci się jakieś pieniądze. Ale myślę, że wtedy to się zaczęło. I Kazik z Irką łubu dubu się zabrali i pojechali do tej Rumunii i patrzę, te wszystkie moje dziewczyny, które znam – nie ma ich. Wsiedli w nocy w te samochody ruskie i pojechali. I Antek z Celiną został. Ale któregoś dnia nie ma Celiny, ja mówię: 'Gdzie jest Celina?', a on mówi: 'Pojechała do Rumunii'. 'A Ty?' 'Ja tu zostaję, bo ja będę organizował Aliję, z tymi... z tymi Shlichim... z tymi z Mossadu.' I oni przyjechali do Łodzi, tutaj ich było... 12 ich było, założyli kibuc, taki niby kibuc...
[Q] Na Zachodniej?
Co?
[Q] Na Zachodniej to było?
Nie, na... jak się nazywa ta ulica? Na... nie na Jaracza, następna... na Próchnika 34, czy może na Jaracza? Nie, na Próchnika 34. Tam na drugim piętrze mieli taki kibuc i stamtąd wysyłali tych ludzi. I Antek miał tutaj te kontakty, Celina pojechała do tej... do tej Rumunii czy na Węgry – nie pamiętam, gdzie ona pojechała i po paru miesiącach tutaj wróciła, tutaj przyjechała, była w którymś miesiącu ciąży, ale bardzo źle się czuła, tutaj przeleżała dwa miesiące tej ciąży i w ostatniej chwili pojechała tam urodzić. I Antek był wtedy w Warszawie, zadawał się z samymi tymi generałami, wiceministrami, bo robił te interesy z wyjazdem. Ja nie... nie mogę powiedzieć, nigdy się do mnie źle nie odnosił. Bo jak oni mieszkali... on mieszkał w tym kibucu na Poznańskiej w Warszawie, to jak nie miałem gdzie spać, jak nawet o drugiej w nocy zapukałem, to otworzył, mimo że miał różne trudności z otwieraniem drzwi, z opróżnianiem pokoju. Ale tym niemniej spałem tam u niego. Tak że nie mogę nic mu zarzucić.