a story lives forever
Register
Sign in
Form submission failed!

Stay signed in

Recover your password?
Register
Form submission failed!

Web of Stories Ltd would like to keep you informed about our products and services.

Please tick here if you would like us to keep you informed about our products and services.

I have read and accepted the Terms & Conditions.

Please note: Your email and any private information provided at registration will not be passed on to other individuals or organisations without your specific approval.

Video URL

You must be registered to use this feature. Sign in or register.

NEXT STORY

Learning about Treblinka

RELATED STORIES

People didn't believe they were going to their death
Marek Edelman Social activist
Comments (0) Please sign in or register to add comments

So we had no luck with this. We posted it up in the streets, something we didn't do on principle because we were afraid that when people would read these leaflets, these newsletters in the streets the Germans would shoot them. We only posted this in the streets where there were German announcements on red paper saying who's been shot for crossing the wall or for smuggling, which children had been shot. We'd attach slips of paper, tiny little slips of paper to these announcements saying 'shame on the murderers' in Polish, in Jiddish and in German. But these were the only actions in which we were involved the street because we were afraid. We were afraid that this would be a colossal provocation. And we had no luck, no one believed us so that later, when we wrote about this in the "Biuletyn", it was interesting that people approached us and said, don't write these lies, don't spread this propaganda because people are beginning to doubt all of these other things that you're writing about. I wonder how "Gazeta Wyborcza" would behave today in a similar situation, would they carry on writing, I wonder? What do you think? I'm asking because it's a psychological matter. You need to connect with people, yet if you didn't connect but said they're going to their death and they replied saying, that's not true. It wasn't a matter of having a large print run, it was a matter of the relationship. After all, these newsletters weren't being published by professional journalists but by political activists. Perhaps there were some journalists there but they weren't writing editorials, you understand? No one was writing reports saying Aunty Betty had relieved herself by the garden fence. We had none of that. The articles were about politics and news. For example, we received information that 2,000 people had been deported from Nowy Dwór and had been killed some here, some there, no one believed that. People arrived from Nowy Dwór - we had this Pnina from Nowy Dwór. She was in Warsaw, she'd escaped deportation, she stayed here for a couple of weeks or months and then went home because that's where her home was. She didn't believe that her neighbours had been deported to I don't know which camp where they'd been exterminated, so what would "Gazeta Wyborcza", esteemed by its readership, have done? Would it have lost that esteem or not? What do you think? You're the expert in this field.

[Q] These situations are so different from one another, that it's hard to imagine them. The only thing I can compare them to is the underground "Solidarność" where our problem was whether to write about the repression or not, in case it scared people.

So what did you decide?

[Q] We decided to write about it since it gave people, those who were being repressed, felt better, their families felt better because it wasn't so anonymous.

Ah, the repressed. They were the ones who died, here the repression was death, so there was nothing that they could feel. 

[Q] Yes, but my point is that there's no comparison. No comparison...

Yet Goebbels had an idea about that. He knew this couldn't be made public, that it has to be top secret so that no one would know. I know what he was afraid of. He was afraid that if people believed that they were being slaughtered, then they would resist, whereas he wanted all of this to be done quietly.

Więc nie mieliśmy powodzenia w tym. Rozlepialiśmy to nawet na ulicach, czego nie robiliśmy w zasadzie, bośmy się bali, że jak będą czytać te ulotki, czy jak to... te gazetki na ulicach, że przejdzie Niemiec, zastrzeli i tak dalej. Myśmy rozlepiali tylko na ulicach, jak były te obwieszczenia niemieckie na takim czerwonym papierze, kogo dzisiaj rozstrzelano za przejście przez mur albo za... za szmugiel, jak dzieci jakieś rozstrzeliwali, to myśmy na tych obwieszczeniach takie kartki, takie... takie malutkie karteczki wisiały 'hańba mordercom' po polsku, po żydowsku, po niemiecku i tak dalej. Ale to były jedyne akcje uliczne, któreśmy prowadzili, bośmy się bali tego. Baliśmy się tej... że to będzie prowokacja kolosalna, że to będzie prowokacja kolosalna. I nie mieliśmy powodzenia, nikt nam nie wierzył, tak że potem, jak się pisało w Biuletynie, to było ciekawe, że przychodzili do nas ludzie i mówili: 'Nie piszcie tych bujd, tego... nie róbcie tej propagandy, bo tu wam przestają wierzyć we wszystko inne, co piszecie'. Taka była sytuacja. Ciekawe, jak by się Gazeta Wyborcza dziś w tej sytuacji zachowała, tak sobie myślę, dalej by pisała? Ciekawe... Jak ty myślisz? Ja się tak pytam, bo to psychologiczna sprawa...

Bo to trzeba trafić do ludzi, a jakbyś nie trafiała i byś mówiła, że idą na śmierć, a oni mówią, że nieprawda. To nie chodziło o to, żebyśmy mieli duży nakład, to chodziło o ten stosunek... bo te gazetki podziemne przecież nie wydawali zawodowi dziennikarze, to wydawali działacze polityczni. Rozumiesz? To nie było, że siedzi, może tam byli jacyś dziennikarze, felietonów się nie pisało, rozumiesz? I reportaży się nie pisało, że ciocia Klocia wczoraj zrobiła siusiu pod płotem, tego nie było. Rozumiesz? To były albo polityczne artykuły i wiadomości. I na przykład przychodzi wiadomość, że w Nowym Dworze wywieźli dwa tysiące ludzi i zginęli oni tu i tu, nikt nie wierzy w to. Przyjeżdżają ludzie z Nowego Dworu, my zresztą mieliśmy taką ta jest... Pnina jest z Nowego Dworu. I przecież ona była w Warszawie, uciekła przed tą wywózką, posiedziała dwa tygodnie czy miesiąc i wróciła do domu, bo tam jest jej dom. I ona nie wierzyła, że jej sąsiadów zawieźli do... nie wiem, do jakiego obozu i zgładzili. Więc co by zrobiła taka Gazeta Wyborcza, która jest... która ma mir wśród czytelników, by straciła ten mir czy nie, no jak to widzisz? Ty jesteś przecież fachowiec w tej branży.

[Q] Wiesz co, to są sytuacje tak nieporównywalne, że trudno je sobie wyobrazić. Jedyne do czego mogę porównać, to do podziemnej Solidarności, gdzie był taki problem czy pisać o represjach, czy to ludzi nie odstrasza, czy nie pisać.

No i? Coście postanowili?

[Q] Pisać, że... że to daje taką, że ci represjonowani się lepiej czują, ich rodziny lepiej się czują, że to nie jest anonimowe.

Ale tak... represjonowani, to ci co zginęli, tutaj represja to była śmierć. To oni się w ogóle nie czuli.

[Q] Tak, ale ja mówię, że to jest w ogóle nieporównywalne.

Nieporównywalne.

[Q] Ja nie umiem na to odpowiedzieć... nie wiem.

Ale zobacz, że ten Goebbels miał pomysł na to. On wiedział, że tego nie można ujawniać, że to musi być tajne, ściśle tajne, żeby nikt nie wiedział. Ja wiem czego on się bał on się bał tego, że jak się ludzie uwierzą w to, że ich zabijają, będą stawiali opór. A on chciał to przeprowadzić po cichu.

Marek Edelman (1919-2009) was a Jewish-Polish political and social activist and a noted cardiologist. He was the last surviving leader of the 1943 uprising in the Warsaw Ghetto. Following the Second World War, he took an active part in domestic and international politics, dedicating himself to fighting for justice and peace.

Listeners: Anka Grupinska Joanna Szczesna Joanna Klara Agnieszka Zuchowska

Anka Grupinska ukonczyla filologie angielska na UAM w Poznaniu. Wspólpracowala z poznanskimi pismami podziemnymi, wraz z innymi zalozyla i wydawala dwumiesiecznik "Czas Kultury". W latach 1988-1989 przebywala w Izraelu opracowujac wspomnienia ocalalych z Zaglady. W latach 1991-1993 pracowala jako attaché kulturalny w ambasadzie polskiej w Tel Awiwie. Od 1996 mieszka w Polsce. Anka Grupinska specjalizuje sie w tematyce stosunków polsko-zydowskich. Publikuje ksiazki (m. in. Wydawnictwo Literackie, Zydowski Instytut Historyczny, Twój Styl), artykuly prasowe (m. in. "Tygodnik Powszechny", "Rzeczpospolita"), realizuje projekty wystawiennicze. Jest takze koordynatorem miedzynarodowego projektu "Swiadek zydowskiego wieku" (archiwizowanie pamieci o zydowskiej przedwojennej Polsce), prowazi autorska audycje radiowa "O Zydach i o Polakach tez" i uczy warszawskich studentów sztuki czytania i pisanie tekstów literackich.

Anka Grupinska studied English at the Adam Mickiewicz University in Poznan, Poland. She wrote for Poznan’s underground publications and was herself one of the founding publishers of the bi-monthly Czas Kultury. She spent 1988 and 1989 in Israel compiling reminiscences of Holocaust survivors. From 1991 to 1993, she held the post of Cultural Attache at the Polish Embassy in Tel Aviv. She moved back to Poland in 1996 and now writes books on Jewish subjects, mainly dealing with the history of the Warsaw ghetto. She is also a freelance journalist for Tygodnik Powszechny. Anka Grupinska is the director of the Centropa Foundation project in Poland (oral history project) called “The Witness of the Jewish Century¿, presents her own radio programme, “Of Jews and of Poles too¿, and teaches creative writing and oral history in Collegium Civitas and SWPS in Warsaw.

Joanna Szczesna is a journalist writing for Gazeta Wyborcza. Together with Anna Bikont, she’s the author of Pamiatkowe rupiecie, przyjaciele i sny Wislawy Szymborskiej (The Recollected Flotsam, Friends and Dreams of Wislawa Szymborska) a biography of Wislawa Szymborska, the Polish winner of the Noble Prize for Literature. Since the 1970s, Joanna Szczesna has been involved with the democratic opposition movement in Poland, active in the Worker’s Defence Committee (KOR), the co-founder of the independent press in Poland: editor of KOR’s Information Bulletin, Solidarnosc Press Agency and Tygodnik Mazowsze.

Joanna Szczesna, dziennikarka "Gazety Wyborczej", autorka - wraz z Anna Bikont - biografia polskiej noblistki "Pamiatkowe rupiecie, przyjaciele i sny Wislawy Szymborskiej". Od lat 70-tych zwiazana z opozycja demokratycznaw Polsce, wspólpracowniczka Komitetu Obrony Robotników, wspóltwórczyni prasy niezaleznej w Polsce: redaktorka "Biuletynu Informacyjnego KOR-u", Agencji Prasowej "Solidarnosc" i "Tygodnika Mazowsze".

Joanna Klara Agnieszka 'Aga' Zuchowska was born 20 January 1938. Her father was killed in the Katyń massacre. After the war, she moved from Warsaw to Lódz. She obtained a degree in medicine in 1960, qualifying as a specialist in internal medicine in 1973. Dr Zuchowska worked with Marek Edelman for 15 years. In 1982 she left Poland for Algeria where she remained for the next three years, returning to Poland in 1985. She currently lives in Lódz.

Joanna Klara Agnieszka 'Aga' Zuchowska, urodzona 20 stycznia 1938. Ojciec zginal w Katyniu. Po wojnie zamieszkala w Lodzi. Studia ukonczyla w 1960 r. a specjalizacje z chorób wewnetrznych w 1973 r. Doktorat obronila we Wroclawiu. Pracowala z Markiem Edelmanen przez 15 lat. W 1982 r. wyjechala do Algerii. Wrócila do Polski w 1985 r. i mieszka obecnie w Lodzi.

Tags: Germans, Biuletyn, Gazeta Wyborcza, Nowy Dwór, Joseph Goebbels

Duration: 4 minutes, 40 seconds

Date story recorded: December 2003

Date story went live: 24 January 2008