We had one big disaster. Anielewicz was... It was already warm so it must have been March or perhaps the beginning of April, no it was March, I don't remember, the date's written down somewhere. I don't know why but there was a furniture factory down on Nowoli... no, on Miła Street. Generally, that factory wasn't guarded by anyone. One day, they put a German werkschutz there who spend the whole day wandering around guarding the entrance or something. Anielewicz saw that there was a werkschutz there armed with a weapon, and we didn't have weapons so he took two boys from his group and went and killed this werkschutz. It was morning and they took his clothes. It's unheard of to kill someone without first talking to someone about it, but just to have such a crazy idea to go and kill a German who's a werkschutz - you know what that is?
[Q] A watchman.
A watchman, a kind of janitor, who had nothing to do with all of this, he was armed because he was armed. In short, he killed him but he didn't even tell anyone, he was so brazen. We only realised what was going on later, that because the next group didn't have many weapons, he saw a gun here as well as a rifle, although they didn't take the rifle, he decided he'd supplement their arms. This was around noon. At two o'clock or 2.30, no, it was after people had come home from work, at four two or three SS vehicles drove up to Miła Street and closed it off from Zamenhof Street to Plac Muranowski, and shot everyone they came across, anyone who didn't hide. That's when the co-ordinating commission demanded that Anielewicz be relieved of his post as commander. He deserved to be demoted, of course because it's not permissible over one gun - over 200 people died there. At that time, it was warm and the people who lived on Miła Street after coming home from work in the afternoon were sitting out on Plac Muranowski in the sun warming themselves. I went mad when I saw them. They were asking to be killed. Then Antek said to me: 'You're anti-Semitic', and Celina said: 'If you can't look at Jews, you're this that and the other', and they started swearing at me. I said: 'You'll see, something bad's going to happen to them, you can't lie around in your underpants and bra sunbathing in the ghetto when there's almost no one left, for fuck's sake.' You know that I was never very refined and I'm still not.
No i mieliśmy jedną wielką wpadkę taką. Anielewicz był taki... Już to było już było ciepło, to musiał być marzec, może początek kwietnia. Nie, marzec chyba, nie pamiętam, gdzieś to jest napisane, jaka to była data. Nie wiem dlaczego, tam na Nowoli... Nie, na Miłej... Na Miłej była fabryka mebli. Tą fabrykę mebli na ogół nikt nie pilnował. Któregoś dnia tam wystawili jakiegoś niemieckiego verkschutza, który się kręcił cały dzień i pilnował, nie wiem, wejścia czy czegoś. Anielewicz to zobaczył, że tam chodzi verkschutz z bronią, a my nie mamy broni, to on tych dwóch chłopaków ze swojej grupy tam wziął, poszedł i zabił tego verksuchtza, to było rano i zabrał mu broń. W ogóle to jest niesłychane, żeby zabić kogoś bez porozumienia z nikim, tylko samemu mieć takiego hysia, żeby pójść zabić Niemca, który jest verkschutzem, który jest... Wiesz, kto to jest verkschutz?
[Q] Strażnik.
Taki strażnik, taki dozorca, który w ogóle nie ma nic do tego całego interesu, ma broń, bo ma broń, ale... Jednym słowem zabił go, ale nikomu nawet nie powiedział, bezczelny. Jego kombinacja była taka ta, potem żeśmy się zorientowali, o co chodzi. Grupa, która była pod nim, tam koło niego miała mało broni, a tutaj on zobaczył rewolwer, a jeszcze karabin, karabinu nie zabrali zresztą, rewolwer, to on tu grupę dozbroi. Nie wiem, czy on miał granaty czy... I to było rano, gdzieś w południe.
O godzinie 2:00, czy w pół do trzeciej... Nie, kiedy już wrócili z pracy... o czwartej! Było jeszcze widno. O czwartej zajechały dwa czy trzy samochody z SS na ulicę Miłą, zamknęli ją od ulicy Zamenhoffa do Placu Muranowskiego i rozstrzelali wszystkich, jak leciało po drodze, kto się nie schował. No. I wtedy komisja koordynacyjna zażądała, żeby zdjąć Anielewicza z komendy. Oczywiście mu się należało zdjąć. Bo nie wolno przez jeden pistolet, to było dwieście kilkadziesiąt osób, które zginęło tam. A to był taki czas, że było ciepło i ci ludzie, którzy tam mieszkali na Miłej, to oni po południu, jak wracali z pracy, to siedzieli na placu Muranowskim na słońcu i się wygrzewali. Mnie szlag trafiał, jak ja to widziałem, ja mówię: 'Oni się doczekają śmierci przed wszystkim innym'. I Antek do mnie mówił: 'Ty jesteś antysemita'. Celina mówiła: 'Ty nie możesz patrzeć na Żydów, bo ty jesteś to, tamto.' I wymyślali mi. Ja mówiłem: 'Zobaczycie, będzie nieszczęście z nimi, nie wolno leżeć w majtkach i w staniku i w getcie, kiedy już nie ma prawie ludzi i się opalać, do kurwy nędzy'. Ja nie byłem delikatnym człowiekiem, jak ci wiadomo, i dzisiaj też nie jestem.